13 października 2012

Raz, dwa, trzy.

 Pisałam już kiedyś o tym, jak odróżnić cel od marzenia. Jak nie mylić powinności i obowiązków z robieniem czegoś dla siebie. Starsi czytelnicy z pewnością pamiętają ten tekst. Lecz nie skupiajmy się teraz na wspomnieniach, a oczekującej na nas z szeroko otwartymi ramionami przyszłości! Wiesz jak będzie wyglądał Twój jutrzejszy dzień? Fajnie. A które swoje marzenie będziesz starał się spełnić? Jak to żadne? Zmarnowane dwadzieścia cztery godziny Twojego życia?

 Należę do pokolenia, które wychowało się na normalnych bajkach - kocie goniącym mysz, trzech dziewczynkach z superhiperekstra mocami, czy też złotych rybkach, które spełniały marzenia. Trzy. Ani jednego więcej. Zawsze miałam problem z wybraniem tych najważniejszych. Ilość punktów na mojej wyimaginowanej liście była... trzycyfrowa (oj tam, oj tam). Sądziłam, że kiedyś wezmę się za ich spełnianie, przecież mam czas, a babki z piasku same się nie zrobią (ach te dziecięce problemy)! Godziny, dni, miesiące, lata leciały w zastraszającym tempie, aż pewnego dnia podczas wyprawy w poszukiwaniu skarbów na strych znalazłam kartkę zapisaną kaligrafowanym pismem. Coraz bardziej zagłębiając się w swoje dziecięce marzenia, doszłam do wniosku, że połowa z nich przestała mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie, część wydała się bezsensowna, parę punktów nie zostało zrealizowanych. Wielka selekcja dokonana przez życie.

 Do czego zmierzam? Powoli, nie podam od razu wszystkiego jak na tacy. Kiedyś zapewne marzyłaś o nowej lalce, obecnie owe pragnienie wydaje się zabawne, wręcz absurdalne. Jednak czy w tamtym momencie życia nie uszczęśliwiłoby cię to tak bardzo, że mogłaby być to jedna z lepszych chwil? Dlaczego więc zostało odłożone w czasie? Pomijam jeżeli problemem są pieniądze, na to najczęściej nie mamy wpływu, kredytu pięciolatkowi nie udzielą. Wracając jednak do tematu, co z tego, że po dwóch miesiącach leżałaby w kącie - ludzie się zmieniają, ich poglądy i upodobania również.

 Część osób zarzuciłaby mi, że reklamuję tu marnotrawstwo.Skomentuję: hahahaha! Skoro prawie wszyscy gorąco zapewniają, że chcą być szczęśliwi, to dlaczego do tego nie dążą? Argumenty: za jakiś czas wyda mi się to zbędne/będzie niemodne/nie sprawdzi się/zmienię zdanie. Wszystkie argumenty są niepewne, dotyczą przyszłości. Zadbaj o swoją teraźniejszość, nie stawiaj na puste egzystowanie. Nie wiesz, co będzie jutro, więc zacznij działać dziś! Może dla niektórych jest to puste gadanie, snucie wyidealizowanych wizji - cóż, pesymiści zawsze będą wśród nas. Chciałaś pofarbować włosy? Wybierz odpowiedni kolor, umów się na wizytę u fryzjera. Chcesz mieć tatuaż? Posprawdzaj salony, zorientuj się jak wygląda sam "zabieg", wybierz wzór/motyw. Czy wydaje się takie trudne? No właśnie.

 Spisz wszystkie swoje marzenia. Każde na osobnej kartce. Wrzuć je do dużego słoika. Następnego dnia wylosuj jedno i przystąp do jego realizacji. Postaraj się zrobić to jak najszybciej. Gdy już się uda, wybierz następne. Na bieżąco możesz dorzucać nowe karteczki, powiększać zbiór swoich marzeń. Czy życie nie okaże się bardziej ekscytujące, gdy będziesz spełniać swego rodzaju misję? Wiedziała, że masz już wyznaczony cel na dane dni, że nie będą tylko zlepkiem wykonywanych schematów. Byłaby mobilizacja do codziennego stawania z łóżka. Brzmi kusząco, prawda? A więc do dzieła!

10 komentarzy:

  1. Ciekawe, ciekawe... Ja mam swoje marzenia, do których w pewien sposób dążę codziennie. Piszę "w pewien sposób" ponieważ zazwyczaj moje marzenia wymagają wielu dni, tygodni, miesięcy, czasem nawet lat. Raczej nie posiadam drobnych marzeń, bo to są u mnie raczej cele. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie! Tak bardzo boimy się zmian, a ja nie chcę mieć (80 lat) i móc powiedzieć ' nawet tatuażu sobie nie zrobiłam'. Dlatego staram się zmieniać, bo t wychodzi na dobre dla mnie i otoczenia :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, tak - dobrze prawisz ! Marzenia trzeba realizować "od dziś". Wizualizacja kroków, które trzeba poczynić i do dzieła !
    Bo jak będziemy zostawiać wszystko na później to obudzimy się z ręką w nocniku na łożu śmierci i powiemy "tyle chciałam, tyle mogłam a teraz przyszło mi umierać". Oooo. to do boju ! idę po słoik ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Największym problemem są pieniądze. Co pan zrobisz jak nic nie zrobisz...

    OdpowiedzUsuń
  5. jej, to się zawsze tak ładnie tylko pisze... wiem, że tekst ma generalnie zmotywować, by się ruszyć, ale to jest takie niesamowicie trudne, jesienią podwójnie;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hm.... Masz rację. Ale w dzisiejszych czasach na wszystko potrzeba pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Oooojejku, jak mi brakowało przeczytania wreszcie na którymś blogu czegoś tak ważnego. Daje do myślenia i przede wszystkim - daje motywacje. Świetny post.

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj, a jeżeli ci się podoba mój blog - dodaj go do obserwowanych. Będę niezmiernie szczęśliwa.

P.S - MÓJ BLOG TO NIE SŁUP OGŁOSZENIOWY!