Zaintrygował mnie tytuł. Tak naprawdę to zazwyczaj on decyduje o tym, czy obejrzymy dany film (jeżeli wcześniej o nim nie słyszeliśmy). Można to porównać do wisienki na torcie, która w całym zestawieniu musi być najlepsza, aby przekonać nas do zakupu danego wypieku. W tym przypadku akurat jest mowa o produkcji pana Gurindera Chadha, która opowiada historię pewnej zakręconej nastolatki...
Film oparty jest na książce Louise Rennison. Przyznam szczerze, że jej nie czytałam, praktycznie dowiedziałam się o jej istnieniu dopiero po seansie. Nie mogę więc powiedzieć o różnicach w fabule czy dodaniu wątków, których w tym filmie jak dla mnie jest niewiele. Całość jest wzorowana na styl pamiętnika. Zapoznajemy się z całą sytuacją poprzez punkt widzenia głównej bohaterki - czternastoletniej Georgii Nicolson, która jest wychowywana przez swoich "wiecznie zakochanych" rodziców i ma nienormalną młodszą siostrę. Jak każda dziewczyna w jej wieku posiada swoją paczkę: Jas, Rosie, Ellen. Mają nawet swoje specjalne powitanie!
Zbliżają się urodziny Georgii. Ta ma zamiar wyprawić imprezę w najmodniejszym klubie w mieście. Jej rodzice, którzy starają się pozować na młodzieżowych (chodź są staroświeccy), nie chcą się zgodzić. Są w stanie podać milion powodów na "nie". Dziewczyna jednak nie ma zamiaru tak łatwo odpuścić. Tymczasem w szkole pojawia się dwóch nowych uczniów - bliźniacy Robbie (muzyk) i Tom (nie są ani trochę do siebie podobni). Oczywiście owi panowie to mega ciacha, od razu otoczeni wianuszkiem wielbicielek. Georgii w oko wpada Rob, zaś Jas - jej najlepszej przyjaciółce, drugi chłopak. Wszystko byłoby pięknie i wspaniale, gdyby nie jeden fakt - pierwszy z nich umawia się z Lindsay, gwiazdą szkoły, której większość po prostu nie lubi. Zaczyna się wyścig o imprezę marzeń i chłopaka...
Zapewne w tytule zdziwi was słowo Angus - jest to imię kota Georgii, który jest przebierany jak lalka i karmiony łyżeczką przez jej młodszą siostrę. Główna bohaterka twierdzi, że "będzie musiała zrobić Angusowi miejsce na kozetce". Warto też dodać, że zwierzak zostanie wykorzystany do niecnego planu, który wypali, ale sukces nie zostanie odniesiony. "Szczęście" trafi do innej osoby.
W filmie zabawne sceny przeplatają się z takimi, z których można wynieść jakiś morał. Wszystko jest utrzymane w dosyć lekkim i przyjemnym klimacie, więc nie czujemy się jak na kazaniu. Produkcja nie zawiera aż tylu znanych nam stereotypów i wzorców z amerykańskich komedii, przez co lepiej się ogląda. Nie zaprzeczę - oczywiście, że tam występują, ale aż tak nie rażą. W sumie dopiero po seansie je zauważamy.
Angus, stringi i przytulanki polecam na wieczorne seansy z przyjaciółkami, można się przy nim naprawdę uśmiać. Nie jest to może ambitne kino, które zasłużyłoby na Oscara czy inną prestiżową nagrodę, ale warto obejrzeć coś, na czym nie trzeba się aż tak skupiać. Ot co, jest to sposobem na odreagowanie, może nawet na zrelaksowanie się. Kto wie, może w postaci Georgii odnajdziesz siebie?
Zbliżają się urodziny Georgii. Ta ma zamiar wyprawić imprezę w najmodniejszym klubie w mieście. Jej rodzice, którzy starają się pozować na młodzieżowych (chodź są staroświeccy), nie chcą się zgodzić. Są w stanie podać milion powodów na "nie". Dziewczyna jednak nie ma zamiaru tak łatwo odpuścić. Tymczasem w szkole pojawia się dwóch nowych uczniów - bliźniacy Robbie (muzyk) i Tom (nie są ani trochę do siebie podobni). Oczywiście owi panowie to mega ciacha, od razu otoczeni wianuszkiem wielbicielek. Georgii w oko wpada Rob, zaś Jas - jej najlepszej przyjaciółce, drugi chłopak. Wszystko byłoby pięknie i wspaniale, gdyby nie jeden fakt - pierwszy z nich umawia się z Lindsay, gwiazdą szkoły, której większość po prostu nie lubi. Zaczyna się wyścig o imprezę marzeń i chłopaka...
Zapewne w tytule zdziwi was słowo Angus - jest to imię kota Georgii, który jest przebierany jak lalka i karmiony łyżeczką przez jej młodszą siostrę. Główna bohaterka twierdzi, że "będzie musiała zrobić Angusowi miejsce na kozetce". Warto też dodać, że zwierzak zostanie wykorzystany do niecnego planu, który wypali, ale sukces nie zostanie odniesiony. "Szczęście" trafi do innej osoby.
W filmie zabawne sceny przeplatają się z takimi, z których można wynieść jakiś morał. Wszystko jest utrzymane w dosyć lekkim i przyjemnym klimacie, więc nie czujemy się jak na kazaniu. Produkcja nie zawiera aż tylu znanych nam stereotypów i wzorców z amerykańskich komedii, przez co lepiej się ogląda. Nie zaprzeczę - oczywiście, że tam występują, ale aż tak nie rażą. W sumie dopiero po seansie je zauważamy.
Angus, stringi i przytulanki polecam na wieczorne seansy z przyjaciółkami, można się przy nim naprawdę uśmiać. Nie jest to może ambitne kino, które zasłużyłoby na Oscara czy inną prestiżową nagrodę, ale warto obejrzeć coś, na czym nie trzeba się aż tak skupiać. Ot co, jest to sposobem na odreagowanie, może nawet na zrelaksowanie się. Kto wie, może w postaci Georgii odnajdziesz siebie?
Ocena: 7/10
rzeczywiście komentarz intrygujacy
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
:**
http://cottoncandy-alaa.blogspot.com/
i na konkurs do ,,Red Lips"
http://redlips-evelinafashion.blogspot.com/
uwielbiam serię książek o Georgii, ale na film sie nie skusiłam. może to nadrobię ;D
OdpowiedzUsuńMam wrażenie że oglądałam, bądź czytałam już coś podobnego, może nawet to samo. Ale uważam, że tego typu tematyka nigdy się nie znudzi no i tak jak mówisz jest prosta w odbiorze czyli dla każdego ;)
OdpowiedzUsuńJa takie filmy dodaje do kategorii "odmóżdżenie". Miałam to obejrzeć już kiedyś kiedyś, ale jak to ja - zrezygnowałam, bo mi się nie chciało siedzieć i oglądać. Też właśnie miałam obejrzeć bo zaintrygował mnie tytuł. Chyba sobie obejrzę teraz. ;P
OdpowiedzUsuńo nigdy o tym nie słyszałam, więc chyba trzeba obejrzeć :D
OdpowiedzUsuńLubię obejrzeć czasem taki "luźny" film :)
OdpowiedzUsuńWydaje być się ciekawy i chyba go obejrzę.
Czytałam, muszę obejrzeć.
OdpowiedzUsuńnie oglądałam, ale słyszałam o tym filmie ;)
OdpowiedzUsuńja nie czytałam ani nie oglądałam, ale może warto obejrzeć;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na naszego bloga - >
http://ciuszkifajnejdziewuszki.blogspot.com/
Przeczytałam Twoją recenzję tuż przed snem, a później śniła mi się Georgia xD. Nie wiem, czy to dobrze xD.
OdpowiedzUsuńZaś co do książki - bardzo się fabuła różni. Parę lat temu kochałam tę serię, więc znam ją niemal na pamięć (moja mama zresztą też!), film oglądałam, ale się trochę zawiodłam. Niestety. Książki lepsze.
W książce Georgia jest Brytyjką, tu również? Bo nie pamiętam.
ja też zawsze decydując się na jakiś film kieruję się tytułem:D jeśli lubisz przeglądać modowe blogi zapraszam do mnie:) zachęcam do obserwacji;**
OdpowiedzUsuńooo spodobało mi się ;p chyba się skuszę ;p
OdpowiedzUsuńminiaturki to 29 zł
OdpowiedzUsuńwiększe pojemości http://pl.douglas-shop.com/douglas/Clinique/System-piel%C4%99gnacji-3-Kroki/index_b000812.html znajdziesz tutaj :)
Mi się marzy skok ze spadochronu... :)
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę, widziałam film, nie pamiętam czy mocno się różniły, ale podobało mi się to i to. I zgadzam się, nie jest to jakieś ambitne kino, ale jak nie chce się skupiać i fajnie spędzić wieczór to zdecydowanie polecam.
OdpowiedzUsuńNo w sumie fakt, wszystko jest możliwe, never say never.
Obejrzałam. Takie... Na odmóżdżenie no :P ale szczerze mówiąc uważam że straciłam czas.
OdpowiedzUsuńZabawny , miło się odrywa od rzeczywistości , gdzie tak kolorowo nie jest ; )
OdpowiedzUsuńnaprawde swietny film dla 13latek ;)
OdpowiedzUsuńczytałam serie ksiązek o Georgi :D
OdpowiedzUsuńahh Robbie <3 haha
film również oglądałam:P
zapraszam do mnie i do udziału w ankiecie
http://miaugosia.blogspot.com/
Czytałam tę książkę i potem oglądałam, chociaż to film dla nastolatek, to nie jest głupiutki jak niektóre tego typu produkcje. To była chyba ekranizacja pierwszej części serii, ciekawe, czy nakręcili kolejne :)
OdpowiedzUsuńOglądałam, ale już kilka lat temu ;). Podobał mi się, chociaż (jak dla mnie) tytuł jest bardziej zniechęcający niż zachęcający.
OdpowiedzUsuń"A co do amerykanizacji szkoły - takie placówki są i niedługo będzie ich coraz więcej." Naprawdę widziałaś coś takiego na własne oczy? Szkoła z filmu kojarzy się raczej (jeśli już z jakąś placówką edukacyjną) to z uczelnią. Nie wiem jak wyglądają prywatne szkoły, więc możliwe, że faktycznie takie coś istnieje, ale dla zwykłych śmiertelników takie budynki szkolne będą dostępne... może za pięćdziesiąt lat. Tak myślę.
OdpowiedzUsuńFilm jest fantastyczny a książka jeszcze lepsza. Przeczytałam wszystkie części po kilka razy i polecam serdecznie! :)
OdpowiedzUsuńoglądałam, pozytywny film, masz rację może nie dorównuje oskarowym ale.... idealny na babski wieczór :D
OdpowiedzUsuńzapraszam do obserwowania:
http://promiseme91.blogspot.com