22 kwietnia 2011

Wpływ rówieśników na innych.

 Czułam ten zapach. Ten okropny smród tytoniu. Właśnie obok mnie przeszedł znajomy, który pali papierosy. Dlaczego to robi? Jak twierdzi – „znajomi mnie do tego namówili i nie umiem przestać”. Czy to tylko pojedynczy przypadek? Dlaczego tak wiele osób naśladuje swoich znajomych? Dlaczego czerpie z nich fałszywe wzorce? Tak, pewnie niektórzy odeślą mnie do podręcznika z biologii, w którym jest napisane „w okresie dojrzewania młodzi ludzie bardziej liczą się ze zdaniem rówieśników, aniżeli z rodzicami”. No ale co z tego? Czy wszyscy muszą być tacy sami, jak dwie krople wody? A gdzie zgubiła się oryginalność, kreatywność, niepowtarzalność?
  
 Oczywiste jest, że w każdej szkole jest liczna grupa uczniów, która pali. Zastanawiam się tylko po co? Mi byłoby szkoda pieniędzy, a także zdrowia. Poza tym nic nie zyskuję, tylko płuca truję... Żaden z palaczy nie umie mi odpowiedzieć na pytanie „dlaczego?!”, czasem usłyszę „nie wiem”. Gdy ja coś robię, muszę mieć jakiś konkretny cel w tym, np. nie zacznę robić zadania, jeżeli wiem, że nikt mi go nie zlecił. Domyślam się, że głównym powodem może być chęć zaimponowania, poczucie dorosłości, które jest tak nietrwałe jak bańka mydlana. Nikt zazwyczaj nie pali sam, zawsze w zorganizowanych grupach, które oficjalnie są „zgraną paczką ziomków”. Tkwią w tym razem i nawet nie mają zamiaru tego zmieniać, boją się wyłamać, nie chcą w końcu stracić statusu osoby „kÓl”. Zapewne nikt z nich nigdy się nie zastanawiał, co będzie po ukończeniu szkoły... Każdy pójdzie swoją własną drogą życiową, a oni zostaną z nałogiem! Czytałam w gazecie, że jeżeli kupujemy dziennie paczkę papierosów za 9zł, to przez rok uzbiera się całe 3285zł! Za takie pieniądze można mieć laptop czy przeciętny skuter! Nie mówię tu już o ubraniach, gdyż zapewne pół sklepu zostałoby wykupione! Z ciekawości policzyłam jaka kwota uzbiera się przez trzy lata gimnazjum i moim oczom ukazała się duża suma – 9855zł! Właśnie tyle kosztuje szkolny nałóg...

 Codziennie na szkolnym korytarzu mijamy tłumy osób. Praktycznie każdy wygląda tak samo. Nie chodzi mi tu teraz o to, jak ktoś się ubiera, po prostu irytuje mnie to, że każdy kopiuje strój swojej koleżanki! Np. jeżeli jednego dnia dziewczyna wyskoczy w miniówie do szkoły, następnego poranka możemy się spodziewać osoby z jeszcze krótszą spódniczką... Zastanawia mnie tylko po co? Aby pobić rekord pt. „najkrótszy ciuch”? Ale nie o tym chciałam pisać... Konkretnie chodzi mi o to, że wszyscy ubieramy się tak samo, aby „nie podpaść” innym osobom czy zyskać uznanie w oczach innych. Jeżeli dziewczyna wyskoczyłaby w męskich spodniach z pewnością spotkałabym się z komentarzami typu „jak ona wygląda?!”, „co ona ma na sobie?!”. Nie ma tolerancji, większość osób wyznaje zasadę – chcesz się z nami kumplować? Stosuj się do reguł. U chłopaków jest tak, że nikt nie zwraca większej uwagi na to, jak się ubierasz. Wiadomo, że są jakieś normy, np. nie możesz sobie wyskoczyć w spódniczce czy obcisłej bluzeczce. Zazwyczaj możemy spotkać takie podziały:
- lubisz wyzywające ciuchy, buty na obcasach i nosisz kilogramy makijażu na twarzy? Hotka/plastik
- często można cię spotkać w luźnych, sportowych ciuchach? Dresiarz
- nosisz spodnie z krokiem przy ziemi, do tego czapka z daszkiem oraz bluza z PROSTO/STOPOROCENT? Skejt
- twoim ulubionym kolorem jest czarny, nie jest ci obca kredka do oczu tego koloru? Goth/Metal
- uwielbiasz wzory w szachownicę, paski, groszki, często nosisz przypinki, lubisz mieć nastroszone włosy? Emo

 Są to chyba najpopularniejsze „grupy ubraniowe”. Często ze sobą rywalizują, chcąc udowodnić, że to właśnie ICH styl jest najlepszy? Tylko po jaką cholerę to? Niektórzy podporządkowują się tym zasadom, ale gdzie tkwi w tym sens? Bo ktoś chce być tak fajny jak kolega/koleżanka? Czy stając się głuchym na własne poczucie smaku, nie dusimy przypadkiem swojej osobowości?

 Wracając do używek... Alkohol i narkotyki także znalazły swoje miejsce wśród uczniów. Większość została zachęcona do nich przez znajomych – „napij się z nami, no dawaj!”, „a weź jedną, nie bądź tchórz”. Pod presją innych sięgają po pierwsze piwo, pierwszą dawkę. Nie zdają sobie sprawy w jakie bagno właśnie wdepnęli. Z dnia na dzień będą się coraz bardziej  w nim zagłębiać, aż pewnego dnia zdadzą sobie sprawę, że popełnili błąd, ale niestety będzie już za późno... Ten syf pochłonie ich szybko, zniszczy marzenia, plany na przyszłość, wyssa wszelkie oznaki radości, zabijając ducha nadziei. I pomyśleć, że to przez głupie namawianie i uległość...

 Czy znajdzie się taka osoba, która nie uciekła na wagary wraz z całą klasą? Szczerze w to wątpię. Dlaczego tak jest? Presja klasy, niechęć bycia klasowym tchórzem, „tym menelem, co się wszystkiego boi”. Inni nie chcą narobić kłopotów pozostałym uczniom, jakby to wyglądało, jeżeli na lekcję przyszedłby zaledwie jeden uczeń? No właśnie. Wtedy bardzo łatwo można otrzymać łatkę „lizusa”. Lecz teraz naradza się pytanie: „Czy za jakiś czas, gdy będziemy ponosić konsekwencje tego czynu, klasa stanie za nami? Pomoże nam wyjść na prostą z tej sytuacji?”. Musimy sobie odpowiedzieć, co jest dla nas ważniejsze „uznanie w oczach klasy czy nauczycieli?”. Nie jest łatwo odrzec na to pytanie, wymaga przemyśleń, nie warto podejmować pochopnych wniosków... Jak to mawia mój tata: „Jedna zła decyzja czy słowo, a ciągnie się za tobą przez całe życie”. No właśnie, powinniśmy się nad tym zastanowić zanim przekroczymy próg szkoły...

 Ostatnio zapanowała głupia moda na słuchanie techno. Czasami zastanawiam się czy TO w ogóle można zaliczyć do jakiegokolwiek gatunku muzycznego. Tworzenie takiego kawałku opiera się tylko na podwajaniu tego nieznośnego „umc, umc”, czasem nawet można usłyszeć komputerowo stworzony dźwięk. Mogłabym równie dobrze pozderzać młotkiem w beton – uzyskałabym ten sam efekt. Szczerze powiedziawszy, mnie boli od tego głowa. Wątpię, aby ktoś był w stanie przyznać się w grupie swoich znajomych, że słucha muzyki poważnej. Od razu spotkałby się z wyzwiskami czy niesmacznymi żartami, które mogłyby zburzyć poczucie godności. Jeżeli będzie ukrywał prawdę, na zawsze pozostanie w nim uczucie niepewności, obawy przed odrzuceniem, nikt nie pozna prawdziwego JA tej osoby, nie posłucha poglądów na dany temat. A teraz zastanówmy się – warto być szarą postacią bez wyróżniających się barw?

 Kiedyś myślałam, że dobrze by było, gdyby na całym świecie ludzie posługiwali się tym samym językiem, posiadali te same tradycje i wartości. Lecz po napisaniu tej pracy nie jestem już tego tak pewna jak przedtem. Świat stałby się strasznie nudny, nie mógłby nas w żaden sposób zaskoczyć, wszystko stałoby się takie monotonne – nie! Wiadomo, że świata nie zmienimy i nadal będą takie osoby, które podporządkują się innym, tracąc kawałek siebie, lecz gdzieś w środku tli się iskierka nadziei, że spotkam takie barwne postacie, które poprawią wizerunek tego świata...

Jeśli przebywasz ciągle z tymi samymi ludźmi, 
to stają się oni w końcu częścią twojego życia.  
A skoro są już częścią twojego życia to chcą je zmieniać,  
bo ludziom wydaje się, że wiedzą jak powinno wyglądać twoje życie,   
 nikt jednak nie wie jak powinien przeżyć własne...

Nie zmieniaj się tylko dlatego, że inni tego chcą!

12 komentarzy:

  1. nie zebym byl hejterem albo cos, ale imho po czesci sama zjechalas swoj styl bytu.
    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  2. jestem ciekawa o który ci chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Spełniasz wszystkie warunki konkursu, tak więc zgłoszenie zostało zaakceptowane. Odwiedzaj bloga regularnie, konkursy, dobre posty, a z czasem bardziej się rozkręcimy :). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy czyta się Twoje wpisy, myśli się "mądra dziewczyna", ale kiedy zna i czyta, nie jest już tak różowo. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. skoro tak twierdzisz, to znaczy, że albo mnie nie słuchasz lub masz już wyrobione zdanie, którego nie chcesz zmienić.
    chętnie podyskutowałabym na ten temat. a jeżeli twierdzisz, że mnie "znasz" - zapraszam na gg.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny temat poruszyłaś. Ale to jest już taka mentalność człowieka. naśladuje drugiego bo myśli że ta druga osoba jest fajna bo coś robi (nie chodzi mi tu tylko o fajki) Z drugiej strony wymówka że "znajomi namówili" jest oklepana. Jakby nie chciał to by rzucił lub nie brał, po prostu chciał i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak dla mnie kreowanie się na kogoś, kim się nie jest to totalna porażka..nie wyobrażam sobie robić coś, tylko po to, żeby się komuś przypodobać..obrzydlistwo..
    'Pragnę być nietypowy, niepowtarzalny
    Jednorazowy i oryginalny
    Jeśli kopiuję to tylko w punktach ksero
    Gdy ktoś powiela kogoś
    Uważam go za zero.'
    Obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. nie jestem wystarczająco dobra, żeby wystąpić w clipie Roberta M :)
    noo i nie mam znajomości ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. Oo, nie wiedziałam o tym :)
    może spróbuję, fajnie by było..ale wiesz, jest tyyyylu dobrych ludzi :)
    myślałam, żeby popytać też u innych, mniej znanych wykonawców :)

    OdpowiedzUsuń
  10. doobry blog podoba mi sie!;>

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziekuje popracuje,popracuje!(:

    OdpowiedzUsuń
  12. ludzie tacy są - zwierzątka stadne.
    nikt nie chce byc odpychany, na siłę izolowany od społeczeństwa.
    bo każdy kto jest inny, od razu ma narzuconą nazwę "odmieńca"
    wiem, ile kosztuje bycie inną - nie tylko niemiłe słowa. Za to jak wyglądam, co myślę, za całokształt nie raz dostałam w twarz. Bo jestem "brud" a takiego trzeba tępic.
    Ludzie boją się byc inni.

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj, a jeżeli ci się podoba mój blog - dodaj go do obserwowanych. Będę niezmiernie szczęśliwa.

P.S - MÓJ BLOG TO NIE SŁUP OGŁOSZENIOWY!