19 stycznia 2013

Kultura wymagana.

 Tytuł postu wcale nie jest aluzją do nazwy bloga czy jakiegoś durnego sloganu reklamowego. Nawiązuje raczej do naszego zachowania wśród ludzi, wyuczonych zdań, uśmiechów, gestów. Niektóre z nich robimy mechanicznie, wcale nie zastanawiamy się nad ich znaczeniem.. bo i po co? Tak nas nauczono, nigdy nie zadawaliśmy pytań dlaczego - po prostu tak i nie inaczej. Tworzone są nawet specjalne poradniki (/podręczniki), które opisują modele zachowań w danych sytuacjach - gdy jesteś w teatrze, poznajesz nowych ludzi, czy rozjechałeś kota. Gotowy wzór do podstawienia w naszym życiu.

  Często dziecko, które się wyróżnia - ma swoje zdanie, jest dosyć aktywne i lubi zaznaczać swoją obecność określane jest jako "niegrzeczne". Nie mieści się w kanonach postrzegania go jako w miarę ułożonego, dlatego często dostaje czarne kropy za swoje zachowanie, które mają go zmobilizować do poprawy. Nie wiem jak to działa na czterolatka, ale ja co najwyżej zaczęłabym się śmiać i stwierdziła, że niebieski jakoś lepiej wygląda. System nagród i kar w przedszkolach się już nie sprawdza, Jasio i tak będzie wyzywał Kasię od "pingwinów". Straszne, prawda?

 "Wyjmij ręce z kieszeni", "Nie garb się", "Nie pokazuj palcem", "Nie krzycz tak" - kto z nas choć raz nie usłyszał takiego wyrażenia z czyiś ust (najczęściej rodziców)? Same zakazy, dobre rady. Odnoszę wrażenie, że jest to puste gadanie, bo czy mogłabym kogoś śmiertelnie obrazić trzymając ręce w kieszeniach (bo mi tak wygodniej i ogólnie tak wolę)? Czy naprawdę głośniejsza rozmowa w autobusie (nie mówię o krzykach!) jest aż tak gorsząca? Czy powinniśmy się przejmować "prorokami grzeczności"? Przecież za parę przystanków opuścisz wspaniały przy(/za)bytek miejskiej komunikacji i pójdziesz w swoją stronę, a ludzie z autobusu nadal pozostaną sztucznym tłumem, anonimowym.

 Jaki z tego wniosek? Tak bardzo zależy nam na opinii innych, że stosujemy się do tych wszystkich wytycznych. Nie zrozumcie mnie w tym momencie źle - wcale nie neguję wszystkich zasad dobrego wychowania, wiadomo, że istnieją jakieś granice i normy, jednak najczęściej wszystko jest przerysowane, wyolbrzymione. Młodsza osoba, która nie ustąpi miejsca rencistce od razu dostaje łatkę "gbura i wyznawcy Szatana". Dlaczego? Bo nie ustąpił. A dlaczego nie ustąpił? Nie wiem... Czy mając do czynienia z takimi argumentami dalsza dyskusja ma w ogóle sens?

 Bywam czasem niemiła, lecz muszę mieć ku temu powody. Przykładów nawet nie trzeba szukać daleko w przeszłości. Komputer został oddany do naprawy. Pani przyjmująca zgłoszenie (31.12) gorąco zapewniała, że do 14 stycznia na 100% będzie gotowy, nawet szybciej, że do tygodnia dadzą znać jak sprawa się przedstawia i ile wyniosłaby naprawa. Byłam spokojna, naprawdę. Jednak 16.01 stwierdziłam, że skończyły się "dobre czasy" i jak najszybciej trzeba sprawę wyjaśnić. W drodze do serwisu dostałam miłego sms-a, który oznajmiał, że muszę się z nimi pilnie skontaktować. Podczas rozmowy telefonicznej pan przedstawił dwa wyjścia z sytuacji (droższe i tańsze). Wybrałam opcję drugą, bo wtedy szybciej odzyskałabym komputer... i wiecie co? Piętnaście minut po zakończeniu rozmowy już zabierałam swój cenny skarb z tego Mordoru!

 Wszędzie trąbią o kulturze - słowa, jazdy, zachowania, obyczajowej... lecz jaki w tym sens? Każdy chyba zna podstawowe normy moralne, wie, że zabicie swojego kolegi karabinem jest niedopuszczalne.. ale jedzenie sałatki widelcem do mięsa już powoli też podchodzi pod ostracyzm towarzyski. Nie popadajmy w skrajności. Wszyscy ludzie, którzy krytykują za posiadanie własnego (często wywołującego skrajne emocje) zdania, kiedyś znikną z naszego życia, nie będą w nim wiecznie - czasem dziesięć sekund lub miesięcy, ale nie wiecznie. Więc jeżeli na następnym zjeździe ciocia Klocia powie ci, że masz nie trzymać łokci na stole, uśmiechnij się ładnie i nalej jej kolejnego drinka.

6 komentarzy:

  1. Mnie denerwuje to, że bedą młodszą od kogoś nie mogę powiedzieć co myśle, ponieważ jest to odbierane za zniewagę tej starszej osoby. Moim zdaniem, każdy człowiek ma takie same prawa i każdemu należy się taki sam szacunek. Bez względu na wiek.
    Nienawidze niesprawiedliwości!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie denerwuje to, że bedą młodszą od kogoś nie mogę powiedzieć co myśle, ponieważ jest to odbierane za zniewagę tej starszej osoby. Moim zdaniem, każdy człowiek ma takie same prawa i każdemu należy się taki sam szacunek. Bez względu na wiek.
    Nienawidze niesprawiedliwości!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Załamujące bywa jak wiele pojawia się absurdów i paradoksów: starsza Pani domaga się ustąpienia miejsca w autobusie, bo nogi bolą i kręgosłup wysiada, a jeszcze kilka minut wcześniej żwawo chodziła między półkami w markecie i obładowywała się toną zakupów - zapominając o swoim kiepskim zdrowiu, oj...
    Małe dziecko jest pouczane i upominane niemal na każdym kroku, bo "nie wolno", "nie wypada" etc. a później się rodzice dziwią, dlaczego jest takie nieśmiałe, skrępowane i boi się ludzi. Jestem zdania, że osoby, które mają odwagę sprzeciwić się stereotypom i wzorcom postępowania, częściej odnoszą sukces i są szczęśliwsi. Nie duszą się pod maską przymilnych uśmiechów i nakazów, które są sprzeczne z ich przekonaniami.

    Dobry wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację, niektórzy ludzie przesadzają z tym wszystkim. Kultura - okej, ale nie zabranianie wszystkiego. Najbardziej podoba mi się to zdanie:
    "Więc jeżeli na następnym zjeździe ciocia Klocia powie ci, że masz nie trzymać łokci na stole, uśmiechnij się ładnie i nalej jej kolejnego drinka."
    :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tę metodę na ciocię Klocię będę musiała zastosować wobec starszej siostry, której nie opuszcza moralizatorski ton ;p

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj, a jeżeli ci się podoba mój blog - dodaj go do obserwowanych. Będę niezmiernie szczęśliwa.

P.S - MÓJ BLOG TO NIE SŁUP OGŁOSZENIOWY!