23 września 2011

Sekret.

 Udało się. Przeczytałam książkę, która powinna zmienić moje życie. Przynajmniej tak ją reklamowano. Chwytliwe hasło, dzięki któremu wiele osób postanowiło ją zakupić i działać. W tej całej sprawie zastanawia mnie jedno - skoro oczekują rewolucji swojej egzystencji, są niezadowoleni z obecnej? Wierzą, że samo przeczytanie literek coś uczyni, jeżeli oni nie będą mieli żadnych chęci? Nic się samo nie dzieje.

 Znajoma, która pożyczyła mi książkę stwierdziła, że dla niej są to same bzdury i pranie mózgu. Gdy czytałam opinie w internecie, wiele osób się zachwycało, wychwalając pod niebiosa i osiem metrów wyżej. Stwierdziłam, że skoro oceny przechodzą z jednej skrajności w drugą - muszę to przeczytać! Umilając sobie podróż zabytkami PKP zagłębiałam się w przekaz książki. Poznawałam tajemnicę Sekretu, jak się nim posługiwać, na czym polegają poszczególne etapy i o co chodzi z prawem przyciągania. Powiem tyle: Ameryki tu nie odkryto.

 Cała sztuczka polega na tym, aby myśleć pozytywnie, odganiać od siebie złe myśli (i zastępować je dobrymi), nie szkodzić innym poprzez swoje poczynania, po pomyśleniu "życzenia" zachowywać się tak, jakby ono się już spełniło (co jest dla mnie poniekąd trochę dziwne i niezrozumiałe...). Co mnie najbardziej zaskoczyło w tej książce? Ten oto cytat:
Stworzona przeze mnie gra, która pomogła mi zmienić uczucia co do pliku rachunków, polegała na tym, by udawać, że rachunki to w rzeczywistości czeki. Skakałam z radości, otwierając je, i wołałam: "Więcej pieniędzy dla mnie! Dziękuję, dziękuję!". Brałam do ręki każdy rachunek, wyobrażałam sobie, że jest to czek, a potem w myślach dodawałam na końcu sumy zero. Wzięłam notatnik i napisałam na górze kartki: "Otrzymałam", a pod spodem sporządziłam listę poszczególnych rachunków z dodanym zerem. Obok każdej sumy umieszczałam słowo "Dziękuję" i odczuwałam wdzięczność za jej otrzymanie - do chwili, aż miałam łzy w oczach. Brałam następnie każdy rachunek, który wyglądał na bardzo skromny w porównaniu z tym, co rzekomo dostawałam, i płaciłam go z wdzięcznością! 
Sekret, str. 105
  Jak dla mnie to już powoli podchodzi pod urojenia. Rozumiem, myśleć pozytywnie, być za wszystko wdzięcznym, ale od czasu do czasu wypadałoby złapać kontakt z rzeczywistością. Powiem szczerze, że jeżeli zobaczyłabym, że moja sąsiadka cieszy się z otrzymanych rachunków, pomyślałabym, że postradała zmysły! Można to uznać za jakieś maniakalne wyznawanie Sekretu? Uzależnieniu od niego całego swojego życia?

 Czy książka coś zmieniła w moim życiu? Niewiele. Utwierdziłam się tylko w myśleniu, że we wszystkim należy szukać pozytywów, nie załamywać się po porażce, tylko wyciągać wnioski na przyszłość i dalej brnąć po swoje. Czy Wszechświat ma na to wpływ? Jakoś nie mogę w to uwierzyć, ale zapewne jest to tekst, który ma pokazać magiczną stronę siły przyciągania, aby lektura wydawała się dodatkowo pasjonująca i zachwycająca. Czy odniosłaby taki sukces, jeżeliby napisano, że wszystko zależy od nas? Nie sądzę, bo każdy to wie. A tak, większość czytających pomyśli sobie, że oni tylko "proszą i dziękują", nie muszą za bardzo się wysilać, a każde niepowodzenie mogą zrzucić na Wszechświat bądź negatywne myślenie - a nie na brak umiejętności, chęci, determinacji. Poniekąd dobra wymówka i pójście na łatwiznę, czyż nie?

 Wcale nie neguję Sekretu, nie wyśmiewam "wierzących" - najważniejsze jest to, aby nie brać wszystkiego na poważnie, należy zachować przy tym także zdrowy rozsądek. Wszechświat spełniający marzenia - świetnie, super, wow, ale pamiętajmy, że nic nie spada z nieba (poza drobnymi wyjątkami) i to my wpływamy na jakość naszego życia i płynące z tego profity. Książka może pełnić dla nas funkcję podręcznika, która udziela wskazówek, ale od nas zależy jak je wykorzystamy (o ile w ogóle się na to zdecydujemy). Stawiajmy sobie małe wyzwania na początek, aby sprawdzić swoje umiejętności. Puśćmy w obieg nasze zaangażowanie, które wróci do nas z większą mocą jako sukces, tak oczekiwany przez wielu.

 Potrafisz zrobić wszystko. Osiągniesz to, co sobie zaplanowałeś i wymarzyłeś. Spełnisz wszystkie swoje marzenia. Będziesz cieszył się swoim życiem. Zostaniesz wygranym. Musisz tylko w to uwierzyć i z całych sił do tego dążyć. Wierzę w Ciebie!

24 komentarze:

  1. prawdę mówiąc "Sekret" opisuje bardzo proste prawo znane w psychologii. bo tak na prawdę, człowiek i jego psychika, jego wewnętrzna siła może wiele zdziałać i wszystko leży w naszych rękach. dosłownie wszystko. jesli wierzymy w siebie i w swoje możliwości automatycznie nasze działanie staje się efektywniejsze. no a że książka ma taką formę, z tym proszeniem i dziękowaniem - jest po prostu skierowana do mas, które stworzone są w zastraszającej liczbie niestety przez tępe owieczki którym potrzeba przewodnictwa i tzw. siły wyższej która ich czymś obdarowuje. a te abstrakcyjne przykłady kojarzą mi sie z bajeczką dla Amerykanów którzy kochają hollywoodzkie happy end'y i wszelkie "niesamowitości". nie mniej, jeśli ktoś jest w jakimś dołku czy ma mało świadomy umysł ta teoria (bodajże Hicksów), nawet podana w taki sposób może się przydać i być balsamem na duszę. o ile nie popadnie w sidła proszenia "czegos z zewnątrz" o powodzenia. wszystko leży w nas.
    sama ksiązki nie czytałam, widziałam tylko film dlatego ciekawa byłam Twojej recenzji:)

    btw - blathien.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja także uwielbiam go odkąd się pojawił. Prawdziwe ciacho! Kocham go po prostu! Jeszcze ten jego Brytyjski akcent..;)

    Ale dziś szczególnie zauroczyła mnie jego postawa. Jego plan się nie powiódł, było widać, że jest zdesperowany i wściekły Wyglądał na naprawdę cierpiącego ;)
    To wyglądało tak dramatycznie.
    łzy mi w oczach aż stanęły ;)
    Oglądnij, koniecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem hostessą :) pracuję co jakiś czas, tylko jak są akcje i zlecenia ;) robię np. degustacje roznych produktow, teraz mam pasztety i fasolke po bretonsku :DD

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja także! Mam fioła na punkcie jego akcentu jak i samego Klausa :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam.. ale ten cytat co tu dałaś to rzeczywiście już dziwactwo jak dla mnie. Ale poza tym to jasne- trzeba dostrzegać pozytywy we wszystkim, z tym się zgadzam;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale kupowały konkretnie z tego sklepu? Bo to wszystko od sklepu zależy, w tym są ciut droższe rzeczy więc pewnie lepsza jakość (nie wiem, bo nei sprawdzałam, ale mam zamiar zamówić tam torebkę w przyszłym tygodniu). W niektórych sklepach jest tak tragicznie, że te rzeczy są po 1 cienkie jak firanka, po 2 po dwóch praniach się całe psują..

    OdpowiedzUsuń
  7. czytalam sekret i wierzylam, ze zmieni to cos w moim zyciu, stosowalam sie do zasad i szczerze mowiac nic to nie dalo, sama zaczynam wątpić w istnienie "prawa przyciagania " , wiem, ze to co pisze, to przeciwienstwo tego, co jest napisane w ksiazce, ale takie mam odczucia, niestety wiara i dobre nastawienie nie zmienia niczego w naszym zyciu, przynajmniej w moim , ale warto przeczytac :P pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  8. Aa, no bo jest MNÓSTWO sklepów z tą odzieżą, m.in. na allegro. Ale te "nieallegro" są pewniejsze, przynajmniej tak mi się wydaje. Cóż, zamówię kiedyś jakiś ciuch to się przekonam, narazie zostanę przy torebce:).

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawa książka, chyba muszę ją przeczytać :). Ale to kiedyś, gdy znajdę czas dla siebie...

    Btw. dawno u Ciebie nie byłam. Widzę, że zmieniłaś wygląd bloga - podoba mi się! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Siostra ma "Sekret młodości" - ta sama książka tylko skierowana do młodzieży. Szczerze mówiąc, przeczytałam 1/4 (siostra też dalej nie zaszła). Wszystko fajnie i miło...ale dla mnie to straszny bełkot. Kręcenie się wokół jednego tematu jakim jest prawo przyciągania - rozpisane na kilkadziesiąt stron, chociaż treść mogłaby znaleźć się na jednej. Dla mnie to wszystko jest zbyt przekombinowane.

    OdpowiedzUsuń
  11. Widząc tą książkę na sklepowych półkach myślałam o niej raczej jako o książce fantasy i - czytając Twoją recenzję - chyba zbytnio się nie pomyliłam. Wszechświat czy nie wszechświat, wszystko i tak zależy od nas, od naszej pracy, determinacji i zaangażowania. Nic nie dzieje się bez powodu, którym jesteśmy sami.

    Raczej nie przeczytam, zatrzymałam się na innych pozycjach książkowych i na tym na razie pozostanę. Poza tym, podręczniki szkolne też czekają... ;>

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawe.
    Choć po przeczytaniu cytatu, odnoszę wrażenie, iż mimo wszystko popadanie w skrajności nie pomoże nam w życiu i pozytywnym myśleniu ...

    I tak dalej.

    Jeśli kiedyś, ta książka wpadnie w moje ręce - przeczytam ją. Ale napewno nie mam zamiaru wydawać na nią pieniędzy

    : )

    Serdecznie Pozdrawiam
    i proszę o wybaczenie (ostatnio w ogóle nie zostawiałam po sobie komentarzy )
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten fragment jest bardzo urojony. Takich rzeczy moim zdaniem nie powinno się wydawać. Ile ludzi będzie tak robić i popadać w jakieś chore obsesje? Rachunki jako czeki? To już jest całkowite odbiegnięcie od rzeczywistości. Przecież każdy je płaci a takie podejście do tego według mnie jest beznadziejne i chore. Mam nadzieję, że osoby, które czytały tę książkę nie będą kierować się taką bzdurą.. Chociaż przecież po to ją kupili ;/

    OdpowiedzUsuń
  14. Cytat jest bardzo intrygujący. Tak jak ty uważam, że to niestety podchodzi już pod jakąś paranoję i raczej dobrze nie wpływa na osoby, które czytaj to, a potem od razu z pełną ufnością wprowadzają do swojego życia. Myślę niestety, że takie myślenie może nawet doprowadzić do choroby psychicznej. Bo rozumiem nie przejmować się rachunkiem za prąd, ale przecież w końcu trzeba będzie go zapłacić. Niestety, ale obawiam się, że osoby, które potraktują takie, coś dosłownie stworzą sobie swój własny świat, który doprowadzi ich do ruiny.
    Książka z pewnością ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam, oglądałam też film. No i mam hm mieszane uczucia ? Myślę, że podobne do Twoich. Też nie wierzę, że wszystko czego zapragnę spadnie mi z nieba, bez żadnego wysiłku. Ale poniekąd ta lektura wniosła coś do mojego życia, mianowicie żeby się nie poddawać i myśleć pozytywnie.


    Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dzięki :)
    Jeśli się nie spełni, też się podzielę.
    Co do różowych pasemek, koleżanki z klasy sobie robiły na pracowni, miały jeszcze trochę farby w miseczce, więc uznałam 'a co mi tam' i powiedziałam, żeby mi też kilka zrobiły.
    Już chyba powoli wracam do zdrowia, przynajmniej mam nadzieję, bo do szkoły po prostu muszę chodzić, choć najchętniej zrobiłabym sobie wolne :<

    OdpowiedzUsuń
  17. nie muszę czytać żadnych bzdur by moje życie było lepsze ;) wszystko zależny od nas samych ;)
    świetny blog ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Po tym poście stwierdzam- dziennikarstwo!:)

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj, a jeżeli ci się podoba mój blog - dodaj go do obserwowanych. Będę niezmiernie szczęśliwa.

P.S - MÓJ BLOG TO NIE SŁUP OGŁOSZENIOWY!