27 lutego 2016

Boimy się rozmawiać.

 Mowa. Od najmłodszych lat uczymy się nią posługiwać, aby jak najlepiej pokazać to, co myślimy, czujemy. Czytając książki poszerzamy swoje słownictwo, stajemy się bardziej elokwentni. Ponoć ton mówienia bardzo wiele mówi o człowieku - zgodzę się z tym, bo praktycznie po jednym zdaniu możemy określić czy ktoś jest niezdecydowany, zdenerwowany czy rozkojarzony. Pomimo tylu możliwości, czasem niestety korzystamy z tego tylko w podstawowym zakresie - jak leci? jakie plany na weekend? Ktoś mógłby powiedzieć, że tyczy się to tylko znajomych, a nie bliskich osób... ale ile razy było tak, że nie poruszyłaś/eś tematu, który chodził Ci po głowie z obawy przed reakcją?

 Ostatnio przeczytałam jakąś zupełnie absurdalną historię, gdzie żona czuła się olewana przez męża (zamiast kwiatów i kolacji, zabierał ją i dzieci na basen/zoo, do dziadków). Jaką zastosowała metodę? Zaczęła go ignorować, przestała gotować, wychodziła ze znajomymi, gdy on był w domu, życie intymne umarło. Stan ten trwał jakiś czas (i mowa tu o miesiącach, nie dniach), aż mąż znalazł sobie przyjaciółkę - jednak spokojnie, nie do wspólnych ćwiczeń fizycznych, a po prostu do rozmawiania. O żonie, dzieciach, pracy, tej chorej sytuacji. Oczywiście ukochana zaczęła go oskarżać o zdradę, w sumie bez żadnych podstaw. Po jakimś czasie mąż mając dość tej sytuacji wniósł pozew o rozwód, bez orzekania o winie. Niby powinni zachowywać się jak dorośli ludzie, którym po prostu nie wyszło, prawda? Jednak to byłoby zbyt proste - żona chciała udowodnić romans, na świadków powołała kolegów z pracy, którzy jakoś nie potrafili podać dowodów... a na sam koniec, już po wszystkim, opowiadała każdemu jak to została skrzywdzona, że faceci to świnie i najgorsze zło świata. 

 Pomijając już absurdalne sposoby wyżej wspomnianej żony... dlaczego nie porozmawiała z mężem? Nie powiedziała, żeby czasem kupić jej tego kwiatka za trzy złote czy zabrał ją na jakąś kolację? Dlaczego nie mogli wspólnie dojść do porozumienia? Naprawdę sądziła, że jej ukochany potrafi czytać w myślach i wspaniałomyślnie spełni wszystkie jej oczekiwania? Poza tym zachowywała się trochę jak dziecko, bo chcąc ukarać męża, tak naprawdę przyczyniła się do rozbicia rodziny - jeżeli ktoś decyduje się na życie z drugim człowiekiem, pojawiają się bobasy, to nie można być takim egoistą, nie jest się już samym, należy mieć na względzie również dobro innych. Poza tym, skoro po takim zachowaniu żony, mąż jej nie zdradził, to chyba naprawdę znaczy, że coś do niej czuł i zależało mu na tej rodzinie? 

 Wiele rzeczy wolimy przemilczeń. Nie chcemy poruszać tematu, aby nie wywołać burzy. Po prostu nie chce nam się wdawać w dyskusje, rzucać argumentami w ścianę, a w efekcie nic nie osiągnąć. Nie twierdzę, że tak jest zawsze, ale w wielu przypadkach niestety tak. Sama czasem mówię sobie: "to nie ma sensu, odpuść", bo jeżeli do kogoś nie docierają racjonalne argumenty, to od razu jesteśmy na przegranej pozycji. Strasznie mnie to denerwuje, ale niektórzy naprawdę nie chcą słuchać, boją się usłyszeć prawdę. Część osób znowu ma o sobie takie mniemanie, że nie dopuszcza do siebie myśli, że mogliby popełnić jakiś błąd, coś zrobić źle... ech, jak do nich dotrzeć?

 O niektórych kwestiach boimy się mówić. Przeraża nas reakcja drugiej osoby, często spotykamy się z niezrozumieniem. Głupi i banalny przykład: ktoś na imprezie rodzinnej powie, że nie lubi dzieci, nie chcę ich. Od razu odzywają się wszystkie ciotki z umoralniającymi tekstami: nie znasz się, zmienisz zdanie jak będziesz mieć swoje, dzieci są słodkie, każda kobieta musi lubić dzieci. Przyznacie mi rację, że w tej sytuacji lepiej się nie afiszować ze swoimi poglądami? W Twojej głowie nadal będzie ta sama opinia, ale przynajmniej nie będziesz musiała wysłuchiwać nudnego gadania i pouczania innych ludzi... dlaczego tak bardzo chcą się wtrącać w czyjeś życie? Musi wyglądać dokładnie tak samo jak ich?

 Związki rozpadają się przez brak porozumienia. Ludzie nie rozmawiają o swoich potrzebach, obawach. Zamiast nad czymś pracować, wolą się przerzucić na inny model - o wiele prostsze rozwiązanie, prawda? Jednak czy na dłuższą metę tak można? Co jest złego w szczerym rozmawianiu, otworzeniu się przed drugą osobą - bez tajemnic i sekretów? Wiadomo, że jakaś cząstka jest dostępna tylko dla nas, ale dlaczego niektórzy mają problem z powiedzeniem, że chcieliby częściej dostawać tego głupiego kwiatka, wychodzić ze znajomymi czy usłyszeć komplement? Jeżeli nie potrafimy rozmawiać o tak błahych sprawach, to jak ma wyglądać planowanie wspólnej przyszłości? Pozostawić wszystko losowi, jakoś to będzie? Nie chcę w swoim życiu stawiać na bylejakość, szkoda marnować życia. Mamy tylko jedno, niektórzy chyba o tym zapominają. Ich problem. 

16 komentarzy:

  1. Zgadzam się. Ludzie coraz to mniej ze sobą rozmawiają. Wszyscy teraz zajeci są swoimi telefonami niż drugim człowiek. Uwielbiam tą piosenkę :):):)
    miłej niedzieli

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda, coraz mniej mówimy, bo coraz mniej nas słuchają. Czasami kończę w pół zdania, bo widzę, że ktoś mnie wcale nie słucha, a ta osoba nawet tego nie zauważa pochłonięta mętlikiem własnych myśli lub fb na komórce:( Ba, czasami ludzie nie słuchają nawet odpowiedzi na pytanie, które sami przed chwilą zadali. Z reguły nie lubię dużo mówić, może wynika to z mojej nieśmiałości, ale pracuję nad tym:) i uważam, że z osobami, na których nam zależy trzeba rozmawiać i słuchać, bo tu brak porozumienia może prowadzić do katastrofy. Natomiast przy tych umoralniających i wiecznie porównujących osobach to wolę siedzieć cicho, i bez wygłaszania własnych poglądów, zawsze nasłucham się krytyki:):) Pozdrawiam serdecznie:) Miłej niedzieli

    OdpowiedzUsuń
  3. Paradoksalnie najtrudniej rozmawia się z tą najbliższą osobą. Oczekiwania są ogromne, podobnie jak przekonanie, że ta druga osoba powinna przecież wszystko wiedzieć i wszystko łapać w lot. Zdecydowanie łatwiej zaznaczyć swoje granice i oczekiwania w stosunkach z obcymi. Brak zainteresowania i emocjonalnego kontaktu z kimś, kogo znamy mniej, nie boli tak bardzo. Pozdrawiam - M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać. Rozmowa to jest moim zdaniem podstawa związku, partner nigdy się nie domyśli co nam po głowie chodzi jeśli mu nie powiemy, przecież nie jest jasnowidzem.
    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mądry post . Rozmowa jest najważniejsza ! Niestety przez brak porozumienia i rozmowy, rozpadł się mój związek, bo nie chciałam wysłuchać swojego partnera . Mam nauczkę :( Dlatego teraz tak bardzo uważam i staram się wszystko załatwiać spokojną rozmową :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lepiej bym tego nie ujęła. Zawsze uważałam, że ważne jest w życiu mówienie prawdy. Powinniśmy umieć mówić o naszych potrzebach. Nie wiem czemu kobieta uważa, że facet powinien się domyślić. Przecież on nie umie czytać w myślach! A później się ktoś złości, bo ta druga osoba, coś źle zrobiła czy powiedziała. Ale skąd mogła wiedzieć, co chcemy. Przecież nie powiedzieliśmy czego chcemy. Lubię czytać książki, ależ czy nie każda (prawie każda) nie kończy się happy endem? Fajna historyjka o małżeństwie. Taka smutna.
    Bardzo spodobał mi się twój blog, obserwuję ;)
    Pozdrawiam.
    wchmurach12.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Najgorsze co może być to cisza pomiędzy dwoma osobami i właśnie ten brak porozumienia:/ Post napisałaś rewelacyjny!
    Może wzajemna obserwacja?

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każda obserwacje i propozycje wejść w linki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piszesz o tym, że coraz mniej jest rozmów, ale ja bym uzupełniła ten post o to, że coraz mniej jest... słuchania siebie nawzajem. Bo jeśli ktoś już mówi, czego chce, to często zapomina posłuchać tej drugiej strony. Życzmy sobie w życiu mówić i słuchać... i spotykać jak najmniej "małomównych głuchych".

    Pozdrowienia z Po drugiej stronie książki od Książniczki

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz rację. Czasem też stosuję technikę obrażania się. :/ Nie tylko ja, wiele dziewczyn. Moich znajomych. Często się radzi kobietom: obraź się. Ale prawda jest taka, że faceci nigdy nie są domyślni i przede wszystkim: nie czytają nam w myślach. Masz absolutną rację. Trzeba rozmawiać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Irytuje mnie okropnie jak coś mówię a druga osoba mnie kompletnie ignoruje... wściekam się wtedy jak jakaś jędza :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny post !
    Racja większość osób obraża się lub strzela focha zamiast po prostu szczerze porozmawiać. Czasem druga osoba nawet nie wie o co chodzi...
    Co powiesz na obs za obs ?- zacznij a ja się zrewanżuję
    Zapraszam również do konkursu i jeśli mogłabym prosić klikniesz w linki w moim najnowszym poście ?
    Z góry za wszystko dziękuję :**


    http://magicworldprincesscarmen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Słucham czasem moich znajomych, którzy opowiadają o problemach w jakichś relacjach. Bardzo często problemem jest to, że nic drugiej stronie nie powiedzą. Nie powiedzą, że coś ich smuci, denerwuje. Tylko albo robią uniki, albo się obrażają, albo wymyślają jakieś dziwne strategie. Pytanie - po co? Trudno czasem się przełamać i mówić o swoich uczuciach, ale to często najlepsze rozwiązanie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny post.
    Co do tego, że niektórzy nie chcą nas słuchać to święta prawda... od dłuższego czasu rozpoczynałam rozmowy z "przyjaciółmi", a kiedy zaczęłam zauważać jaki mają stosunek do mnie, to po prostu przestałam z nimi "rozmawiać"... może dobrze, może źle, ale na pewno lżej.

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozmowa zanika, naprawdę zanika. W gronie znajomych potrafimy się przekrzykiwać wzajemnie tyle mamy sobie do powiedzenia, ale w szkole... nosy w podręcznik albo telefon. I siedzi taki szereg nastu osób niewzruszonych zewnętrznym światem... Aż mnie to boli jak pomyślę co to będzie za parę lat!

    OdpowiedzUsuń
  15. Zgadzam się komunikacja jest super ważna w związku. Czasem mam wrażenie, że ludzie prowadzą wzajemne monologi ale tak na prawdę ze sobą nie rozmawiają. Trzeba umieć wyrażać swoje myśli, ale także słuchać i co najważniejsze wyciągać wnioski. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Uważam, że rozmowa jest podstawą i w związku i w przyjaźni... chociaż czasem i milczenie jest potrzebne. Każdego dnia rozmawiam z mężem przed snem... o wszystkim dosłownie, nawet o głupotach, a z przyjaciółkami przynajmniej 2 -3 razy w tygodniu :) nie wyobrażam sobie inaczej, dzięki temu czuję się potrzebna i kochana ;)

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj, a jeżeli ci się podoba mój blog - dodaj go do obserwowanych. Będę niezmiernie szczęśliwa.

P.S - MÓJ BLOG TO NIE SŁUP OGŁOSZENIOWY!