11 października 2014

Dziecko na już.

 Nie każdy jest fanem dzieci, nie ma co ukrywać. Inni wprost nie mogą się powstrzymać od przytulania, zabawiania i śmiesznego gadania do nich, reszta zachowują pewną rezerwę. Nie, nie wierzę w wielkie pouczenia, że z czasem każdy je polubi - to jak wmawiać osobie, która nie lubi lukrecji, że z czasem ją zacznie uwielbiać. To nie działa, pomimo upływu kilkunastu lat, nadal "czarny smakołyk" omijam szerokim łukiem. Czy lubię dzieci? W sumie w tym temacie jest to najmniej przydatna informacja - jeszcze ktoś pomyślałby, że to przesądziło o poglądzie przyjętym w tym tekście!

 Świat się zmienia, priorytety ludzi ulegają transformacji. Kiedyś kobiety siedziały w domach, teraz chcą być niezależne, zarabiać niezłe pieniądze i zasłużyć na uznanie innych. Przyczynia się to do niższego przyrostu naturalnego (dziwne, bo w przedszkolach nadal nie ma miejsc), z czasem mniej ludzi się kształci, pracuje... w efekcie mniej pieniędzy wpływa na nasze emerytury. Brzmi strasznie? To dopiero przedsmak tematu, do którego zmierzam. gdy już jakaś kobieta zdecyduje się na dziecko, to zazwyczaj po 30-stce lub krótko przed nią. W sumie im się nie dziwię, obecnie ciężko jest utrzymać siebie, a co dopiero bobasa, który pochłania znaczną część budżetu.. 

 Parę moich młodszych "znajomych" (czyt. znam je z widzenia i pamiętam, bo mam pamięć do twarzy, ale raczej z nimi nie rozmawiałam) już założyło rodziny. Ona z dzieckiem u rodziców, a on u swoich lub w Holandii dorabia. Czy je krytykuję? Nie, zastanawiam się tylko czy w takim wieku można świadomie podjąć decyzję na całe życie, skoro sama mam ciągle problem co tak naprawdę chcę robić w życiu i czy jestem tego pewna. Za to w tych całych sytuacjach osobiście dziwi mnie fakt zaręczyn pod przymusem, czyli "ona zaszła, to pierścionek kupię". W sumie to jeden z najczęstszych powodów, który popycha do podjęcia decyzji o małżeństwie, ale czy wystarczający? Zaraz obrońcy jedynego i słusznego Kościoła zarzucą mi, że życie na kocią łapę to grzech! Przepraszam bardzo, ale już sam powód pędzenia przed ołtarz nie był zgodny z nauczaną doktryną.. więc nagle jakieś nawrócenie? Kolejny argument - dziecko potrzebuje pełnej rodziny... Yhym, a papierek coś zmieni? Owszem, może nie dostać quada na Komunię, doprawdy wielka tragedia. Według mnie, jeżeli ktoś raz złamał jakiś regulamin, to powinien powinien ponieść konsekwencje i podążać drogą, którą obrał.

 Jeżeli ktoś jeszcze ma wątpliwości co do powyższych kontrargumentów, to sytuacja z życia wzięta: panna X zaszła w ciążę z Y. Mimo to nie byli razem, bo związała się z Z. Obecnie jest w ciąży, a zaręczona jest z panem A. Pytanie-zagadka - kto jest ojcem dziecka nr 2? Biorąc wszelkie przekonania pod uwagę, powinna się związać z panem Y. Skoro tak się nie stało, to zapewne nie była z nim szczęśliwa/nie dogadywali się (niepotrzebne skreśl). Zakładając jednak, że zostałaby z nim - czy byłaby skłonna do zdrady albo zostawienia go po jakimś czasie? Dobrze wiemy, że człowiek długo nie wytrzyma  w "niekomfortowej" sytuacji, każda cierpliwość ma swoje granice. Niektórzy mogliby stwierdzić, że ślub mobilizowałby ich do wysiłku nad swoim związkiem, wspólnej pracy... lecz bądźmy szczerzy - z pustego to i Salomon nie naleje. 

 Ten post nie miał na celu obrażania niektórych osób - jeżeli ktoś tak to zrozumiał, to chyba nie miejsce dla niego. Uważam za dziwne publiczne zapewnienia dziewczyny, która ma 1x lat, że "dziecko było planowane, chciałam je, to przemyślana decyzja" (oczywiście są wyjątki, sama je znam), a po tym stwierdzeniu na jej twarzy pojawia się smutek. Los lubi płatać figle i różne sytuacje przydarzają się ludziom. Czasem można starać się im zapobiegać... jednak nie mamy pełnej kontroli. Pomimo tego jedna nasza sytuacja nie powinna tak drastycznie wpływać na nasze życie - nie chciałaś wcześniej ślubu, to go nie bierz, marzyłaś o wyprowadzce, pakuj swoje rzeczy. Dziecko nie powinno być balastem, tylko towarzyszem życia, któremu przekazujemy mądrości, które ktoś kiedyś nas nauczył.

15 komentarzy:

  1. Dla mnie też takie rozwiązania ze ślubem czasem są bez sensu... ale z drugiej strony jeśli było ich dwoje do tego, ze ona jest w ciazy, to obje powinni ponosić odpowiedzialność za dziecko. Różne są przypadki... więc zgadzam się w wielu kwestiach z Tobą!
    Miłej reszty weekendu kochana

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na szczęście nie muszę jeszcze o tym myśleć...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie do ślubu zostało jeszcze 9 meisięcy czyli jedno dziecko hihi ale nie dosłownie :) co nie zmienia faktu, że z nażeczonym strasznie marzymy o dzieciaku, ale nie od razu, musimy mu zabiezpieczyc przyszłość, a potem sie o nie starać, narazie testujemy swoje umeijętności rodzicielskie na kociaku :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trudne tematy poruszasz. Ja zauważyłam, że teraz często młodzi ludzie mieszkają ze sobą bez ślubu, a jak planują potomstwo, to biegną do USC lub Kościoła, czy to źle? Czy ktoś jest przygotowany na dziecko, czy nie, to zegar biologiczny tyka, przegapić odpowiedniego momentu też nie można, bo potem się płaci zdrowiem swoim i dziecka. Nie akceptuję jednak decyzji kobiet, które egoistycznie, z góry decydują się na urodzenie dziecka i wychowywanie samotnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wpadam z rewizytą :) W kwestii posta to podzielam Twoje zdanie!
    Pozdrawiam serdecznie!
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę Tośko, że na wiele spraw trzeba spojrzeć indywidualnie. Mam znajomą, która zaszła w ciążę, gdy miała 18 lat. W tamtych czasach to dopiero był wstyd. Było jej przykro, że koleżanki bawią się, a ona bawi , ale dziecko. Gdy była w ciąży- ślub. W dwa lata później drugie dziecko. Kiedy postanowiła pójść do pracy zaczynała od sprzątania. Dziś jest kierowniczką w dużej firmie, skończyła zaocznie dobre studia. Jest piękną, świadomą siebie kobietą, potrafi korzystać z życia, cieszyć się nim. Córkę właśnie wydała za mąż, a w tym roku będą z mężem obchodzić 25 rocznice ślubu. Nigdy nie wiemy co przyniesie nam los i co my z tym zrobimy. Czasem to co teraz jest trudne, ciężkie i mamy wrażenie, że ponad nasze siły, kiedyś być może ocenimy jako coś dobrego. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, najważniejsze jest poradzić sobie z tym wszystkim, ale niektóre osoby, które znam - olały wszystko (szkołę, pracę) i postanowiły ograniczyć się do wychowywania dziecka i wstawiania słodkich zdjęć na fb.

      Usuń
    2. Myślę Tośko i nawet się przy tym upieram, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Inna sprawa, że u nas ciągle królują stereotypy i przywiązanie do nich. Boimy się powiedzieć co myślimy, co czujemy, czy czego chcemy w obawie przed społeczną dezaprobatą.
      Weźmy choćby książkę Rachel Cusk "Praca na całe życie. O początkach macierzyństwa", która właśnie ukazała się w Polsce. Ta książka wywołała skandal. Jakby tej kobiecie nie wolno było powiedzieć co myśli i jak się czuła gdy w bardzo krótkim czasie została matką dwójki dzieci. Książki jeszcze nie czytałam, ale przeczytałam wywiad z autorką. I wiesz, co pomyślałam- kurczę, przecież ja czułam to samo i myślałam podobnie. A wypowiedź naszej Agnieszki Chylińskiej( którą notabene bardzo lubię) czy nie była szczera i prawdziwa?! Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    3. Już pominę sam fakt, czy dzieci sprawiają radość czy nie.. bo to w sumie zmienne jest. Jednak robienie wszystkiego na pokaz trochę mnie szokuje, że ludzie nie chcą zachować swojej prywatności. Poza tym obecnie przeraża mnie, z jaką lekkością ludzie podchodzą do niektórych spraw. Dzisiaj dowiedziałam się o dwóch kolejnych ciążach (lat 18 i 20)... szczerze przyznam, że w szoku jestem. Czasami zastanawiam się, czy w ogóle niektórzy znają podstawy antykoncepcji, bo "płukanka octem" sposobem nie jest...

      Usuń
  7. Dzieci lubię, ale nie wyobrażam sobie w tym momencie posiadać swojego. Na to przyjdzie czas. Natomiast zgadzam się z Tobą całkowicie odnośnie ślubu pod przymusem. Nigdy w życiu bym się na nic takiego nie zdecydowała, bo i też nie widzę w tym większego sensu. Ślub ślubem, dziecko dzieckiem. Tego łączyć nie trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja ze swojego przykładu mogę napisać że czasem można zmienić przekonanie. Dzieci nigdy nie lubiłam zawsze mnie drażniły. Teraz mam dwójkę i kocham je nad życie. Co więcej na dzieci innych również patrzę z większą sympatią. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja dzieci nie mam, ale póki co też nie zamierzam. A co przyniesie los? I nie wyobrażam sobie wyjść za mąż tylko dlatego, że jestem w ciąży. Temu procesowi mówię stanowcze NIE!

    OdpowiedzUsuń
  10. https://www.youtube.com/watch?v=P1asYxcQLys

    Fakt z pustego i Salomon nie naleje, dziecko to próba dla związku. Sama znam laskę która zaszła w ciążę pracując w agencji towarzyskiej, dziś szczęśliwa żona i matka. Nie mnie oceniać.
    Masz racje w dzisiejszych czasach ciężko zadbać o siebie a co dopiero o dziecko. Czasy paskudne, państwo nie pomaga! Księża wpływający na ten chory kraj i mniejszą dostępność antykoncepcji powinni brać odpowiedzialność! Niech nawet będzie dziecko zrodzone po ślubie żyjące w złych warunkach to ciach księżulków zlicytować! Jak sie a to i b powiedzieć powinno! Irytują mnie wszelkiego rodzaju apele rodzin wielodzietnych! Bo co bo gumy drogie?! Tak, drogie! byłam w Super Pharm i sprawdzałam, chyba też porównywałam z Tesco! Otóż ten kawałek lateksu kosztuje około 7-10 pln za kilka sztuk! Kiedyś - zasięgałam języka u wcześniej urodzonych w latach osiemdziesiątych prezerwatywy kosztowały grosze! To jest godzina - dwie pracy, może nie każdego ale tak to wygląda! Mały przyrost naturalny to odzwierciedlenie odpowiedzialności kościół krzyczy o obronie życia do porodu a potem kobieta zdana na siebie i rodzinę partnera... Kościół drze sie najgłośniej a nie robi po za tym nic.
    Dziecko to decyzja świadoma jak napisałaś nie może być balastem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tabletki antykoncepcyjne można dorwać w naprawdę śmiesznych cenach, zaczynając od 10zł (zamienniki), a ma się spokój na "miesiąc". No tak, tylko najpierw ktoś musiałby iść do lekarza po receptę, wykazać jakiekolwiek chęci.
      Zabranianie zabezpieczeń przez Kościół uważam za chore. Pominę już seks przedmałżeński, ale załóżmy, że jest rodzina, dwójka dzieci i tyle "im wystarczy", nie chcą kolejnego dziecka, bo ich po prostu nie stać.. to powinni zaprzestać współżycia, bo "zrobili, co mieli zrobić"? W kalendarzyk już chyba nikt nie wierzy, więc co mają zrobić?
      Ostatnio papież "zaaprobował" prezerwatywy, bo w sumie tylko one jako jedyne chronią przez chorobami przenoszonymi drogą płciową.. może coś się zmieni w tym Kościele?

      Usuń
  11. Ja póki co i wątpię, że to się w najbliższym czasie zmieni dzieci nie lubię i nie chcę.

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj, a jeżeli ci się podoba mój blog - dodaj go do obserwowanych. Będę niezmiernie szczęśliwa.

P.S - MÓJ BLOG TO NIE SŁUP OGŁOSZENIOWY!