6 lipca 2013

Złość piękności szkodzi.

 Przyznaj się bez bicia - miałeś czasem ochotę po prostu kogoś pobić, gdyż dawno przekroczył dzienny limit "wytrzymania głupiego gadania innych"? Ile razy musiałeś się powstrzymywać przed tym, aby nie wdać się w kłótnię/bójkę/jakikolwiek spór? Jakie są granice? Jak wiele potrafisz znieść? Mawiają, że złość piękności szkodzi. Ile w tym prawdy? Nie mam pojęcia, ale z pewnością niedługo amerykańscy naukowcy postanowią to zbadać... Poza tym jak wspaniale, że mężczyźni nie rzucają w nas porcelaną i nie pakują naszych rzeczy do toreb po kłótni, bo nie mogą się przecież złościć w ten sam sposób.

 Nie lubię spóźnień. Tyczy się to ludzi, pojazdów, praktycznie wszystkiego. Czas jest cenny, więc nie widzi mi się marnować go na bezowocne czekanie. Jestem w stanie zrozumieć, jeżeli ktoś stoi w korku/coś mu wypadło i mnie o tym poinformuje, wtedy cała sytuacja prezentuje się całkiem inaczej. W przeciwnym razie piętnaście, góra dwadzieścia minut i mnie nie ma. Szanujmy czas i siebie. Czy sama jestem punktualna? Na spotkaniach zjawiam się przed czasem, nie mogłabym przecież wymagać czegoś od innych, jeżeli sama tego nie stosowałabym... 

 Często ludzie przenoszą swój gniew na innych. Ktoś ich zdenerwuje w pracy/szkole/kościele, a potem obrywa się napotkanej, zupełnie niewinnej osobie. Reakcja łańcuchowa, negatywne emocje przekazywane są po kolei. Mówi się: pracy nie przynoś do domu. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Nawet jeżeli jakiś uczeń zostanie zdenerwowany przykładowo przez nauczyciela, to nie przejdzie mu tak szybko, to samo tyczy się pracownika, który odbędzie "rozmowę" z pracodawcą. Wcale w tej chwili nie usprawiedliwiam takie osoby, tylko każda zmiana wymaga czasu, nie bądźmy w gorącej wodzie kąpani!

 Czy z nerwami można sobie radzić? Niektórzy wierzą w wyciszenie, medytację, liczenie do dziesięciu i myślenie o przyjemnych chwilach. Czy zawsze działa? Raczej na krótką metę. Należy nauczyć się panować nad własnymi emocjami - do łatwych umiejętności to z pewnością nie należy. Czasem wystarczy impuls, aby wyprowadzić kogoś z równowagi. Uważam, że mnie ciężko zdenerwować (tak konkretnie). Gdy ktoś próbuje, po prostu uruchamiam system ignoruj i nie przejmuję się drugą osobą. Tak toksyczne osoby należy omijać szerokim łukiem. Po co na własne życzenie przyciągać na siebie złość?

 A co was doprowadza do szewskiej pasji? Jak sobie z tym radzicie? Czy jakaś sytuacja doprowadziła was na "skraj wytrzymałości"? Osobiście nie rozumiem ludzi, którzy totalnie nie reagują, jeżeli ktoś na nich krzyczy/obraża. Wiadomo, najlepiej olać takich osobników, ale według mnie granice jednak istnieją. Praktycznie każdy narzeka na swojego szefa, niektórzy mają więcej na sumieniu, drudzy mniej. Skoro jednak praca dostarcza tak negatywnych wrażeń, przełożony czepia się praktycznie o wszystko, po co się jej trzymać? Rozumiem, że teraz o nowe zajęcie ciężko, że należy utrzymać rodzinę... tylko żyjąc pod taką presją, prędzej człowiek przejdzie na drugą stronę, niż zazna szczęścia z tej pracy.

16 komentarzy:

  1. Ja mam ochotę kogoś walnąć kiedy jestem obgadywana,wyśmiewana czy coś takiego,jestem osobą która się łatwo denerwuje :/ Kiedy już niewiele brakuje do bójki,staram się uspokoić,odejść.

    http://antykompleks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie różnie z tym bywa. To zależy kto mnie zdenerwuje i jaki był ogólny nastrój w danej chwili. Są takie osoby, które irytują mnie samą swoją obecnością i jeśli jeszcze się mnie czepiają, od razu wybucham. Jeśli natomiast zdarzyła się po prostu jakaś niemiła sytuacja, staram się opanować i chyba mi to nawet wychodzi. Ale jeśli mam ogólnie zły humor, zdarzyło mi się w danym dniu wiele nieprzyjemności, wystarczy drobnostka i nawet niewinnej osobie może się oberwać, niestety.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świadomość siebie i... dystans - lekiem na cało zło. No i jeszcze czekolada.

    OdpowiedzUsuń
  4. ja potrafię długo wytrzymać i opamiętywać się, ale jak już wybuchnę to walę wszystko prosto z mostu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja ogólnie w pracy mam luz z takimi sytuacjami, lecz zdarzyła mi się ostatnio sytuacja, że kierowniczka mnie totalnie wytrąciła z równowagi. Na szczęście to nie jest moja kierowniczka. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. czasami lepiej takie rzeczy olać :)

    http://coeursdefoxes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nigdy nie mam ochoty na kłótnie, spory itp.; )

    OdpowiedzUsuń
  8. mnie do szewskiej pasji doprowadza kiedy mój ukochany spoznia się albo mamy juz wychodzić a on nagle sobie uswiadamia ze jest niespakowany/nieubrany/nieogolony/etc. Aż się teraz zastanowilam dlaczego do tej pory mu nie przyłożyłam skoro na samą myśl o tym się trzęsę :D:D Obserwuje;)

    OdpowiedzUsuń
  9. mnie najczęściej wyprowadza z równowagi mój mężczyzna - ale tak to jest jak na czymś/ na kimś nam bardzo zależy

    OdpowiedzUsuń
  10. To, że złość piękności szkodzi, naukowcy (jednak nie jestem pewna, czy amerykańscy) potwierdzili już dawno. Marszcząc brwi i wykrzywiając twarz w złowieszczym grymasie szybciej pojawiają się zmarszczki.

    Moje pierwsze zmarszczki zapewne pojawią się za sprawą jakiegoś żałosnego skurwysyna.

    OdpowiedzUsuń
  11. ja mam ochote pozabijac kazdego, kto pieprzy na moj temat glpoty. albo jak ktos sie ze mna kloci, a nie ma racji, a drze sie po mnie, ze jestem idiota. grrr.

    OdpowiedzUsuń
  12. Mnie najbardziej irytują faceci, który myślą że: cyt."mogą mieć każdą" a także osoby które często się spóźniają, niesprawiedliwość, dwulicowość itd :(
    Świetnie piszesz - dodają do obserwowanych :)
    Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  13. o tak jak już ktoś wyżej napisał, mnie tez najbardziej wyprowadza z równowangi mój partner. Żadna inna osoba na świecie nie jest w stanie dojść do takiego levelu.... :D

    ale tak poza tym to jestem mało konfliktowym człowiekiem ! :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Nieziemsko irytująca dla mnie jest sytuacja w toaletach na stacjach benzynowych. WIem, może się to wydać głupie, ale za 4 razem w trasie, kiedy musiałam wycierać deskę z czyjegoś moczu... BOŻE, ludzie, ogarnijcie się. Czemu brakuje nam kultury? Kulturalnie NA CO DZIEŃ!!! Myśle, że bardzo dobrze, rze jest taki blog jak twuj, Tośka. Jesteś inspiracją dla wielu dziewczyn i pokazujesz, że nie warto się poddawać, tylko walczyć o swoje! Życzę ci dalszego rozwijania daru, bo masz dar i to niesamowity - talent pisania.

    OdpowiedzUsuń
  15. Na skraj wytrzymałości doprowadzają mnie sytuacje kiedy ktoś usiłuje mi wmówić, że coś zrobiłam/powiedziałam/(nie daj Boże) pomyślałam... Ludzie nierzadko uważają się za wszechwiedzących albo koniecznie chcą nimi być. Fakt który może dziwić to... spóźnialstwo u innych w ogóle mi nie przeszkadza, choć sama zaliczam się do grupy punktualnych - nie potrafię tego zjawiska logicznie wytłumaczyć. Najgorzej jednak jeśli toksyczne osoby znajdują się w Twojej najbliższej rodzinie i nie bardzo masz wpływ na to, że chcesz(dla komfortu psychicznego) odciąć się od osób z takim charakterem. Jedyne co pozostaje to jak najszybciej się wyprowadzić:P

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj, a jeżeli ci się podoba mój blog - dodaj go do obserwowanych. Będę niezmiernie szczęśliwa.

P.S - MÓJ BLOG TO NIE SŁUP OGŁOSZENIOWY!