1 czerwca 2013

Szybcy i wściekli 6.

 Lubię tą serię. Co z tego, że każdy film jest o tym samym praktycznie. Pomimo tego, w tych produkcjach zwraca się uwagę na coś innego niż fabuła - samochody, muzyka, przystojni mężczyźni/piękne kobiety. Gdy tylko zasiadłam w kinowym fotelu nie mogłam się doczekać, aż na ekranie pojawi się cała ekipa i ich wypasione wozy. Film na Oscara nie zasługuje i też pewnie nigdy nie zostanie kandydatem, jednak jestem wielką fanką Vin'a Diesel i praktycznie więcej do szczęścia w  mi nie potrzeba (chociaż Skylinem nie pogardzę...)

 Aby w miarę się orientować w fabule, wypada znać poprzednie części - bez tego będzie ciężko z kojarzeniem faktów czy też przedstawianymi wspomnieniami. Każda z wcześniejszych produkcji wnosi wiele, jest swoistego rodzaju puzzlem w tej wielkiej układance. Na początku otrzymujemy małe zestawienie najważniejszych momentów z całej serii, przypominamy sobie ich poprzednie przygody (coś jak "całe życie w minutę).. dziwnie czułam się widząc niektórych aktorów w "młodszej wersji", Vin się jednak nic nie zmienił!

 Akcja rozpoczyna się w Moskwie. Lubię to miasto, więc podziwianie widoków "z lotu ptaka" było dodatkową atrakcją. Pewna grupa (najlepsze określenie to chyba przestępcza) zakłóca spokój władz służbowych. W ich wykonaniu widać precyzję, spryt, wszystko jest dograne do ostatniego momentu, nie ma miejsca na pomyłkę. Wszystkie możliwe odstępstwa od planu jest brane pod uwagę, z każdej sytuacji istnieje wyjście idealne. Słusznej postawy Hobbs zmuszony jest do skontaktowania się z Toretto, aby zebrał razem swoich ludzi i pomógł mu ująć Shaw'a. Jednak chwila, chwila... przecież nasz ukochany buntownik nie pójdzie na taki układ z policjantem! Coś tu jest nie tak. Solidny argument potrafi złamać wszelkie obiekcje.. zwłaszcza gdy jest to zdjęcie Letty "zrobione tydzień temu". Robi się ciekawie, prawda?

 Nie chcę zdradzać tu zbyt wielu szczegółów dotyczących fabuły, jednak warto wspomnieć, że niewiele będzie samochodów "z importu", tym razem będą to wozy najwyższej klasy, warte miliony... dosłownie. Jednak jaki to dla nich problem, skoro w poprzedniej części ot tak wpadło do ich kieszeni 100 milionów? To tak jakby wydawać drobne na słodycze - sprawia radość, a portfel aż tak wielkiego ubytku nie zauważa. Roman oczywiście oszczędza na czym się da - pożycza nawet drobne do automatu.. które jednak i tak okażą mu się zbędne, a dostęp do łakoci będzie nieograniczony (a może lepiej wypadałoby napisać nieodgrodzony). Jakim cudem? Tego musicie dowiedzieć się sami.

 Film polecam szczególnie fanom czterech kółek - nielegalnych wyścigów, szybkich samochodów i emocji, które nie dostarcza nawet podziurawiona droga w Polsce z samochodem o niskim zawieszeniu... Jedyne na co mam ochotę po takim seansie, to dorwać auto z pokaźną ilością koni mechanicznych i poszaleć na amerykańskich autostradach. Może kiedyś plan ten uda się zrealizować, póki co skupię się na dwukołowcu. Produkcja idealna na wspólny wypad ze znajomymi, jeżeli chodzi o filmy motoryzacyjne, "Szybcy i wściekli" zdecydowanie przodują w tej grupie.

4 komentarze:

  1. ja ogladalam wszystkie czesci poza ta ostatnia ;) musze koniecznie nadrobic ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. oooojjj jak ja go uwielbiam... od chwili kiedy zobaczyłam go dobrych kilkanaście lat temu! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Go <3 Niestety jeszcze tej części nie obejrzałam

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj, a jeżeli ci się podoba mój blog - dodaj go do obserwowanych. Będę niezmiernie szczęśliwa.

P.S - MÓJ BLOG TO NIE SŁUP OGŁOSZENIOWY!