9 marca 2013

To niemożliwe!

 Każdy ma marzenia, plany, cele. Niektórzy zupełnie podstawowe i powszechne - chcę być zdrowy, bogaty, wykształcony. Inni swoją wyobraźnią sięgają trochę dalej i w ich głowach tworzą się niezwykłe zamierzenia, które po prostu zachwycają oryginalnością i kreatywnością. Część z nich wymaga nie lada odwagi, aby się podjąć zrealizowania ich - ale efekty mogą być przecież takie piękne! Wydaje się, że warto podjąć ryzyko, bo tak naprawdę możemy tylko zyskać, w przypadku niepowodzenia wychodzimy na "zero". Jednak jest wiele osób, które "mobilizują" słowami: nie uda ci się, to niemożliwe.

 Nie wiem czy są aż tak bardzo ograniczeni czy zazdrośni, aby przeszkadzać innym, podcinać im skrzydła. Czy mają jakieś umiejętności prorocze, że bez wahania potrafią skazać od razu coś na porażkę? A może po prostu boją się, że ktoś zaryzykuje i wyjdzie na tym wszystkim lepiej niż oni, którzy żyją według bezpiecznych schematów, zapewniają sobie podstawową egzystencję bez żadnych szaleństw - bo jeszcze coś się nie uda! A co dopiero, gdy realizacja pewnego planu wymaga trochę czasu i pracy - przecież nie mogą na to tracić życia! Muszą mieć wystarczająco dużo czasu, aby narzekać na swój nudny żywot i nic nie robić, aby to zmienić. Wybaczcie mą szczerość, ale przez waszą bierność tracicie cały swoje życie, a nie tylko jego część.

 Myślicie, że obecnie moglibyśmy korzystać z licznych wynalazków, gdyby ich twórcy poddali się dzięki "dobrym radom" przyjaciół? Pewnie gdyby żyli w czasach współczesnych ich aktywność zawodowa ograniczałaby się do odświeżania tablicy na facebook'u. Nie, żebym miała pesymistyczną wizję naszego społeczeństwa, ale bądźmy szczerzy - pozytywnie z pewnością nie nastawia. Zaczynamy być nudni. Monotonni. Żyjemy bez pasji. Powoli stajemy się hurtowym wytworem, gdzie jedynym naszym zadaniem jest pracować, aby odprowadzać składki na emeryturę, ubezpieczenia zdrowotne i wiele innych, które drastycznie pomniejszają naszą wypłatę. Jednak... czy warto? 

 Pamiętasz jeszcze swoje marzenia z dzieciństwa? Że zostaniesz znaną piosenkarką, wyjedziesz do Afryki lub wybierzesz się na koncert ukochanego zespołu... Nigdy nie jest na to za późno (no chyba, że formacja muzyczna się rozpadła...)! A może masz genialny pomysł na swoje życie, ale boisz się go zrealizować, przerażają cię konsekwencje? Nikt nie powiedział, że będzie łatwo.. ale do odważnych świat należy! Jak to mawiają niektórzy: NO RISK. NO FUN. Następnym razem, gdy ktoś postanowi zakomunikować ci, że "to niemożliwe", odwróć się, rzuć piękne spojrzenie i powiedz: "no to patrz i się ucz!".

9 komentarzy:

  1. mnie zawsze rodzice sprowadzali na ziemię. Chciałam śpiewać, tańczyć...ale przeciez Twoja przyszłość musi być PRAKTYCZNA. Trochę dałam się ztłamsić,ale tylko trochę i tak wyjadę do Afryki, to mają jak w banku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Tobą w 100%. Jesteśmy coraz bardziej nudniejsi i dążymy tylko do tego aby w naszych portfelach było więcej kasy. A po co nam to wszystko skoro nie potrafimy się cieszyc z mały rzeczy. Myślę, że kiedyś było ciężej ludziom ale za to byli szczęsliwsi niż my teraz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się ze wszystkimi słowami jakie tutaj zostały napisane. Powinno spełniać się marzenia i odrzucać niemożliwe, bo dużo rzeczy jest możliwych jeśli się tylko chce. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. ludzie potrafią podciąć skrzydła..
    pamiętam do dziś czasy kiedy byłam mała.. miałam 9 lat. zajełam III miejsce w Pl w konkursie matematycznym. był to mój tak wielki osobisty sukces, że biegłam do domu ile miałam sił w nogach... a jedyne co usłyszałam od swojego ojca to to "że nie ma sie czym podniecać, bo może pierwsze było by czymś, ale trzecie to przecież wstyd"..
    nie wiedziałam co mam zrobić. za każdym razem było źle..
    kangur matematyczny, czwarta klasa, miejsce 50 na cały świat.. i znów krytyka..

    nie poddaję się,. walczę o marzenia..
    za rok podchodzę do matury, w poprzednim zrezygnowałam z powodów osobistych..
    pochowałam swoje dziecko, pozbierałam sie jakoś, a ludzie ciągle wytykają mi, że sie uśmiechnę, że nie płaczę po kątach..

    choć nie jest dokłądnie tak jak chciałam wszystko se jakoś układam.. i nie patrzę na to, że kuzynki w moim wieku są już w połowie konczenia studiów.. mi nikt nie da. o wszystko zawsze muszę starać sie sama.

    nie narzekam. mimo tych wszystkich kołków które są mi rzucane pod nogi walczę.
    i nie jestem w tym miejscu w którym jestem, dlatego że chcę, czy że jestem leniwa.
    jestem tu bo tak było mi pisane. i spełnię wszystkie plany, choć może w póżniejszym terminie.

    Dziękuję Ci za ten wpis. i przepraszam za moje marudzenie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. właśnie.. :) trzeba walczyć o marzenia :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :)
    Jasne! Święta racja! O marzenia trzeba walczyć. Kiedyś mój znajomy powiedział ,, marzeń nie można odkładać, trzeba na nie odkładać'', bardzo mądre słowa, zawsze krążą mi w głowie, i to jest racja. Nawet jeśli jesteśmy daleko od celu, nie możemy odkładać marzeń, bo może się okazać, że zrezygnowaliśmy w najmniej odpowiednim momencie!!

    Dziękuję za miły komentarz na moim blogu :)
    Mam nadzieję, że będziesz na niego zaglądać częściej i bardziej Ci się na nim spodoba, po wprowadzonych zmianach nie tylko w wyglądzie :)
    Jeszcze raz dziękuję i Pozdrawiam!

    Aleksandra♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawie piszesz i zgadzam się z Tobą w 100% ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Też mam post na temat marzeń ;-).
    W 100% się z Tobą zgadzam,
    O marzenia trzeba walczyć, a nie tylko je wymyślać.
    Cała ich sztuka polega na ich realizowaniu
    Marzenia się nie spełniają,
    Marzenia się spełnia ;-)
    _________________
    Obserwuję Ciebie ;-)
    http://oaza-marzen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszystko co nieszablonowe, "szalone" spotyka się ze zdziwieniem, czasem oburzeniem. Ludzie, którzy najwięcej krytykują mają ogrom niespełnionych marzeń, sporo kompleksów i jeszcze więcej zazdrości o sukcesy innych...

    Tak, mam bardzo powszechne marzenie: zdrowie moje i moich bliskich - unikam fast foodów, przetworzonego jedzenia, choć tak naprawdę nie wiadomo już jaką żywność można określić jako zdrową ;p

    Wyciszyłam się mocno, poziom agresji jest u mnie ekstremalnie niski, cieszą mnie DOSŁOWNIE drobiazgi: uśmiech drugiego człowieka, słoneczny dzień, kubek ulubionej kawy... i nauczyłam się nie planować - to źle? Chyba kiedyś pisałam Ci o tym i również znam Twoje zdanie :) Najważniejsze mimo wszystko są dla mnie emocje i to co dajemy innym - szacunek, miłość, pomoc w potrzebie. Wiem, to brzmi bardzo wzniośle i dla niektórych istnieje tylko w teorii, nie zawsze mi wychodzi, ale STARAM SIĘ dawać ludziom to co sama chcę dla siebie. Być może jestem taka bezproblemowa, naiwna wręcz, dziecinna też, ale dzięki takiemu nastawieniu osiągam upragniony spokój ducha.

    Mam taki "nieambitny" plan zostać mamą, po prostu ;) Każde dziecko mijane na ulicy to mój uśmiech i ciepło w sercu, z którym nie zamierzam walczyć.

    Dostałam na urodziny książkę "Cokolwiek myślisz, pomyśl odwrotnie" motywuje, obala schematy i zdroworozsądkowe myślenie - polecam:)

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj, a jeżeli ci się podoba mój blog - dodaj go do obserwowanych. Będę niezmiernie szczęśliwa.

P.S - MÓJ BLOG TO NIE SŁUP OGŁOSZENIOWY!