22 września 2012

Bez tytułu.

 Wszystko było idealnie zaplanowane. Nie bała się przyszłości. Miała jasno obrany cel, do którego uparcie dążyła. Nie zwracała uwagi na poboczne wydarzenia, nie przejmowała się drobnymi porażkami. Pracowała jeszcze ciężej, starała się bardziej. Ludzie zazdrościli jej ambicji, wytrwałości, a przede wszystkim tego, że podjęła już decyzję czym chce się zajmować w przyszłości - jej rówieśnicy mieli z tym wielki problem, bali się wziąć odpowiedzialność za postanowienia. Ona nie miała z tym problemu.
 
 Każdy tydzień wyglądał tak samo. Codziennie chodziła do szkoły, gdzie miała lekcje do piętnastej lub szesnastej. Jej popołudniowe zajęcia przedstawiały się różnie: w poniedziałki lekcje włoskiego (znała już angielski i francuski, uczyła się jeszcze niemieckiego), we wtorki i czwartki treningi taneczne, w środę zajęcia z śpiewu, a w piątki można było spotkać ją na siłowni. Prowadziła aktywny tryb życia. Nawet w weekend nie pozwalała sobie na lenistwo. W sobotę zazwyczaj uczyła się na sprawdziany, pomagała mamie w domu, a co drugą niedzielę wyjeżdżała na zawody lub turnieje. Nigdy nie narzekała na nadmiar zajęć, odpowiadało jej to. Czasem spotykała się z przyjaciółmi, chodzili do kina lub kawiarni. Była towarzyską osobą, otoczenie ją lubiło, choć niektóre jednostki bywały ogromnie zazdrosne o jej życie. Nie przejmowała się nimi, wiedziała, że kiedyś odejdą, a razem z nimi wszelkie docinki.

 Uczyła się dobrze. Większą uwagę przykładała do przedmiotów, które ją interesowały i musiała zdać na maturze, aby dostać się na wymarzone studia. Zdarzało jej się chodzić na wagary, przecież była tylko nastolatką, a nie wyuczonym robotem, który ze wszystkiego miał celujące. Nauczyciele nigdy się na nią nie skarżyli, choć chemik czasem miał zastrzeżenia co do jej obecności myślami na lekcji - owszem, uwielbiała marzyć, gdybać, tworzyć wyidealizowane scenariusze. Dodawało jej to pewnego rodzaju energii, wierzyła, że wszystko jest możliwe. 

 Pewnego dnia w swojej skrzynce znalazła maila od nieznanego nadawcy. Sądziła, że to kolejna reklama czy też propozycja wzięcia świetnego kredytu. Już miała go usunąć, gdy w oczy rzucił się jej temat: Spełnij swoje marzenia! Z czystej ciekawości otworzyła wiadomość. Ktoś w samych superlatywach przedstawiał pewną szkołę taneczną znajdującą się we Francji, opisywał znanych instruktorów, zachwalał program szkolenia jak i samą okolicę. Początkowo sądziła, że jest to oferta jakiegoś obozu, jednak gdy bardziej wgłębiła się w treść, odkryła, że proponują jej podjęcie kilkuletnich studiów! Uśmiechnęła się tylko i zamknęła wiadomość, przecież ma inne plany.

 Następnego dnia przy śniadaniu podzieliła się z rodzicami informacjami zawartymi w mailu. Ci tylko się uśmiechnęli i dalej konsumowali swoją owsiankę - w jej domu zdrowo się odżywiano. W szkole jej koleżanki zareagowały z większym entuzjazmem: Serio? Jak super! Też tak chcę. Zazdroszczę. Jedziesz, prawda? Oczywiście, że nie. Nie chce porywać się na coś tak niepewnego. Miała plany, musiała się ich trzymać. A może wypadałoby je wypuścić? Odśwież swoje marzenia, a nie ślepo idziesz tymi starymi, bo boisz się puścić wodze fantazji. Nie wiedziała jak zareagować. Wypowiedź ta wydawała się jej tak bardzo absurdalna, że w ogóle się nią nie przejęła. Zapomniała o całej sprawie.

 Miesiące mijały, matura zbliżała się wielkimi krokami. Czuła się przygotowana, nie zjadał ją stres - przecież ciężko pracowała cały czas. Uzyskała satysfakcjonujące wyniki, rodzice byli z niej dumni. Zgodnie ze swoim planem, udała się na wymarzone studia. Była szczęśliwa. Tak przynajmniej się jej wydawało. Dalej uczyła się systematycznie, żadna sesja nie była dla niej wyzwaniem, jednak czerpała coraz mniejszą radość z tego, że jest na tych studiach. Tłumaczyła to sobie tym, że musi zacząć pracować w owym zawodzie, spełniać się zawodowo. Zdobyła tytuł magistra, ukończyła odpowiednie aplikacje, znalazła dobrą posadę. Spełniła swój życiowy plan. Wszyscy jej zazdrościli, mówili: człowiek czynu, kobieta sukcesu.

 Pewnego dnia z ciekawości zajrzała na swoją starą skrzynkę. Było w niej pełno spamu, reklam, maili od znajomych z zdjęciami z różnych wydarzeń, a także... wiadomość Spełnij swoje marzenia! Początkowo nie wiedziała, dlaczego była odczytana i nie została usunięta (lubiła porządek). Dopiero z każdym słowem oferty w jej głowie pojawiały się wspomnienia - radość, niepewność, fascynacja. Wykonała jeden telefon, widać było po niej zdenerwowanie, a także ekscytację. Gdy wpadli do niej rodzice z wizytą, zastali ją pakującą swoje rzeczy do wielkich walizek, a na jej laptopie zobaczyli witrynę oferującą tanie bilety lotnicze. Warszawa - Paryż, 23:15.

13 komentarzy:

  1. Świetnie jest to napisane... Bo najważniejsze to być zadowolonym z siebie i robić to, co sprawia nam satysfakcję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak to właśnie jest, starasz się całe życie, uczysz się żeby zapewnić sobie najlepszą przyszłość, a jak się okazuje, że twoim hobby nie są finanse i rachunkowość to się zaczynają schody. Są rodzice, którzy jak się im uświadomi, że chcesz się w życiu zająć sztuką i tak zarabiać na życie to udają, że nie słyszeli. Tak samo dla mnie nie jest ważne ile będę zarabiać i jak żyć, najważniejsze to budzić się każdego dnia i z uśmiechem iść robić zdjęcia. Rodzice myślą, że studiuję swój wymarzony kierunek, a tak na prawdę nie chce mieć z nim nic wspólnego, tak po prostu wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie dlatego warto słuchać siebie, swojego wewnętrzengo głosu. Nie wolno slepo podążać za ambicjami innych. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. :)) so great picture!

    Kisses,

    Nicole

    www.nicoleta.me

    GIVEAWAY on my blog!

    OdpowiedzUsuń
  5. zazdroszczę w sumie trochę tej dziewczynie... spełnia swoje marzenie. a ja ciągle się tego boję... o.O
    ja w sumie do fejsa jestem jednak przywiązana - mam tam kontakt z większością swoich znajomych. ;d

    OdpowiedzUsuń
  6. jednak warto słuchać tego co podpowiada ten wewnętrzny głos, przez każdego z nas nazywany inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  7. warto czasem się wsłuchać w siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawie napisane i fajnie się czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetnie napisane. Pozdrowienia z Francji :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tosia mistrz! pisz dalej koniecznie ;)

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj, a jeżeli ci się podoba mój blog - dodaj go do obserwowanych. Będę niezmiernie szczęśliwa.

P.S - MÓJ BLOG TO NIE SŁUP OGŁOSZENIOWY!