14 stycznia 2011

Autobusowe realia.

 
 Zapewne każdy choć raz w swoim życiu jechał miejskimi autobusami. Oprócz tego, że tradycją tych środków transportu jest spóźnianie się, kierowcy - bohaterowie, wpadający bez zapowiedzi kanar, to czasem można spotkać tam bardzo ciekawych ludzi...

 Pewnego jakże szczęśliwego dnia wsiadam do autobusu, nie było nawet tłumów (o dziwo!). Wydaje się, że wszystko jest normalne. Pewien pan poczuł się chyba jak w domu, gdyż zaczął przeglądać sobie świerszczyka. I tak najlepsze w tej całej sytuacji były miny szanownych babć, które z oburzenia aż się przesiadły! Pan, który na oko miał 50 lat w ogóle się tym faktem nie przejął i dalej zagłębiał się w swojej fascynującej lekturze.

 Czasem zdarza mi się podróżować wieczorami. Wtedy najczęściej spotykam jakże oryginalne osobowości. Razem ze mną na przystanku wsiada para. Oczywiście nie może to być zwyczajna dwójka ludzi, gdyż inaczej nie zwróciłabym na nich uwagi. Zaniedbany facet na oko miał 40 lat - zapewne był młodszy, ale najwidoczniej alkohol go tak wyniszczył. Chyba był nawet trochę nietrzeźwy. U jego boku dziewczyna - pulchniutka osiemnastolatka bądź dwudziestolatka, która najprawdopodobniej była trochę chora. Szczęśliwa parka usiadła naprzeciw mnie (o ironio!). Panienka miała spódnicę, a pan postanowił to wykorzystać i dłoń kierował od kolana w górę. Dziewczyna zareagowała z uśmiechem:
- Weź przestań.
- No ale czemu?
- Jesteśmy przyjaciółmi.
Hmm, ciekawe tłumaczenie. Nastolatka, która miała szczęście (?) siedzieć obok nich nie wiedziała co zrobić i pytającym spojrzeniem patrzyła w moją stronę. Byłam tak samo zdezorientowana jak ona. Ucieszyłam się, gdy tylko zobaczyłam przystanek, na którym miałam wysiąść.
Niedawno znowu ich spotkałam, wtedy tylko uśmiechnęłam się do siebie.

 Marznąc na przystanku, nie mogłam się doczekać aż zobaczę nadjeżdżającą siedemnastkę. Gdy już w końcu przyjechała, zauważyłam, że w środku przebywają szanowne kanary. Miałam bilet miesięczny, więc ich obecność była mi obojętna. Akurat złożyło się tak, że stałam obok kozaka od siedmiu boleści, który najwyraźniej za nimi nie przepadał. Oczywiście musiał to pokazać całemu autobusowi, bo inaczej nie byłby fajny. Zaczął rzucać tekstami w stylu: "ale przej<ceznura> życie, być kanarem"; "a pani ma bilet,  że sobie tak jeździ?"; "przecież oni co chwilę są w szpitalach, bo praktycznie non stop ktoś im wpie<ceznura> spuszcza"; "te ryje to kur<ceznura> wszyscy znają". Przyznajcie, że owy pan miał bardzo bogate słownictwo i potrafił je kulturalnie wyrażać, nieprawdaż?

 Ściski w autobusach, a szczególnie tyczy się to tych, które kursują w porannych godzinach - to już praktycznie legenda. Wszyscy stoją ściśnięci jak ogórki w słoiku, co chwilę ktoś przypadkiem maca mój tyłek,  nie da się oddychać, ale jak zawsze znajdzie się dama, której wszystko przeszkadza. I wchodzi, a raczej wpycha się, pewnego dnia taka osobliwość i zaczyna się rządzić. Każdemu mówi, aby się przesunął, bo ona nie ma miejsca, albo żeby otworzyli okno, bo tu można się udusić (przepraszam, ale jest grudzień?), a jak już w końcu skończyły się jej argumenty, to powiedziała pewnej dziewczynie: niech pani tą torbę położy na dół albo coś, bo ona co chwilę mnie uciska. A że kobieta trafiła na jakąś punk'ówę, to dziewczyna tylko z politowaniem na nią popatrzyła i dalej wyglądała przez okno. 

A może wy mieliście jakieś ciekawe sytuacje w miejskich autobusach?

1 komentarz:

  1. Haha, to miałaś/masz przeboje jeżdżąc autobusami ^^. U nas może nie oglądają świerszczyków, ani się nie macają, ale o godz. 7:20, kurs Gogolin --> Kędzierzyn - Koźle, zawsze i to bez wyjątku stoję w autobusie bo brakuje miejsc siedzących. I dosyć często czuję się jak śledź, gdy naprawdę jet dużo ludzi. Nie dość, że gorąco, to pan kierowca jeszcze podkręci ogrzewanie ^^. Istny teatr. I naprawdę musisz się trzymać obiema rękami czegoś bo inaczej wylecisz na zakrętach (kiedyś jechaliśmy całą drogę z otwartymi drzwiami, a mnie akurat przypadło, że koło nich stałam ;o). Cóż tak to w dzisiejszych czasach wygląda. Od trzech lat, kiedy zaczęłam jeździć tym właśnie autobusem nic, a nic się nie zmieniło. Ew. kierowcy ^^.

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj, a jeżeli ci się podoba mój blog - dodaj go do obserwowanych. Będę niezmiernie szczęśliwa.

P.S - MÓJ BLOG TO NIE SŁUP OGŁOSZENIOWY!