12 listopada 2010

Piła 3d.

 Niedawno miałam okazję wybrać się razem ze znajomymi do kina na film "Piła 3d" (tak naprawdę jest to siódma odsłona serii, ponoć ostatnia). Oglądałam kiedyś pierwszą i drugą część, które wywarły na mnie duże wrażenie (szczególnie pierwsza). Sądziłam więc, że "Piła 3d", będzie po prostu świetnym filmem. Muszę przyznać, że troszeczkę się przeliczyłam. Szczerze powiedziawszy, jeżeli ktoś nie oglądał wcześniejszych produkcji, może się nieco pogubić. Nie znałam połowy aktorów, nie kojarzyłam niektórych wątków. W sumie nie było mi to nawet potrzebne, bo ósma część była trochę chaotyczna. Toczyła się jakby na dwóch płaszczyznach: konflikt Jill Tuck z Mark'iem Hoffman'em oraz gra Bobby'iego Dagen'a. 

 Reżyserzy nas nie oszczędzali. Już na samym początku serwują nam krwawą scenę. Zaangażowane są w nią trzy osoby, zamknięte w szklanym pomieszczeniu. Dwóch mężczyzn przywiązanych do pił (ich zadaniem było odpychać je, aby zabić drugiego) i kobieta wisząca nad jedną. Sprawa jest prosta: ktoś musi zginąć. Po czasie okazuje się, że owa niewiasta grała na dwa fronty. Typowe, co nie? Swoje uczucia zmieniała co trzydzieści sekund, wszystko zależne było od tego, kto właśnie wygrywał w pojedynku na przepychanie piły. Ostatecznie wygrała męska solidarność i kobieta została przecięta na pół, powolutku. Najbardziej rozbawił mnie fakt, że ludzie, którzy obserwowali tą sytuację, zamiast im jakoś pomóc, wyjęli swoje bajeranckie telefony i wszystko nagrywali, aby później móc wrzucić na youtube'a.

 Następnie dowiadujemy się, że Jill to żona Jigsaw'a, która chce zabić jego wspólnika - Marka Hoffman'a (pracował w policji). Oczywiście jej się to nie udaje, gdyż inaczej byłby koniec filmu. Ten, rozzłoszczony tym faktem, postanawia ją odnaleźć i się zemścić. W międzyczasie niejaki Bobby zbija niezłą kasę za opowiadanie w tv historii o tym jak wygrał walkę o życie. Ponoć wbił sobie haki w klatkę piersiową, aby się na nich podnieść. Jest znany i bogaty. Wydał nawet własną książkę. Lecz mało osób wie, że to zwykła ściema!

 Jigsaw postanawia wydać go na prawdziwą próbę. Znajdując się w budynku szpitala psychiatrycznego, musi wykonywać zadania, aby na końcu ocalić swoją żonę, która nie wiedziała o jego kłamstwach. Co jakiś czas na swojej drodze spotyka osoby, które były zamieszane w tą całą akcję. Przyjaciółka (zdjęcie poniżej), pani prawnik (pręty zostają wbite w oczy i usta), przyjaciel (zostaje powieszony). Jak widać, nasz bohater nie jest mistrzem w ratowaniu bliskich mu osób. Żony także nie udaje mu się ocalić. Płonie żywcem (patrząc na ten fragment pomyślałam o jedzeniu z fast food'ów - smacznego). A przecież musiał tylko podnieść się na hakach wbitych w klatkę piersiową i złączyć dwa kable. Przecież raz mu się to udało! Aby nie było tak kolorowo, giną także inne osoby. Wśród nich jest Jill, którą w końcu dorwał Mark. Na końcu filmu.

 W pierwszej części nie lało się dużo krwi, ale fabuła i zakończenie były zaskakujące! Natomiast w ósmej odsłonie leje się tyle keczupu, ekhem - krwi, że mam uraz do koloru czerwonego. Nie wiem co się zmieniło, przecież nie ma zasady, że dużo farby = dobry film. Niektóre pułapki robiły wrażenie. Nie wiem czy sama potrafiłabym coś takiego wymyślić. I to jest plus filmu. Czy jeszcze jakieś są? Gdy pojawiły się napisy końcowe, sądziłam, że seans trwa dopiero trzydzieści minut! Z tego wniosek, że na ekranie zawsze coś się działo, odwracało uwagę widza od płynącego czasu (i krwi).

 Powiem szczerze, że nie było to najlepiej wydane dwadzieścia złotych. Równie dobrze mogłam zaczekać, aż film będzie dostępny w internecie. Nie, nie żałowałabym, że nie miałabym możliwości obejrzeć go w 3d, bo tych efektów było tyle, co kot napłakał. Od czasu do czasu leciały we mnie kawałki mięsa, piły, czasem jakieś udko - znaczy noga. Nic nadzwyczajnego.

 Trochę się przeliczyłam. Myślałam, że ostania część będzie kwintesencją poprzednich. Marzenia. Lecz w sumie nie żałuję, bo czasami zasłaniałam oczy nie mogąc już patrzeć na wypływające wnętrzności ludzkie. Mimo to, dalej wcinałam popcorn.


Ocena: 7/10

1 komentarz:

  1. Tak się właśnie składa,że ostatnio też miałam szansę wybrać się ze znajomymi na ten film i w zupełności się z Tobą zgodzę w każdej kwestii... jeśli ktoś nie widział poprzednich części mógł się faktycznie łatwo pogubić(jak tez się stało w moim przypadku), w sumie jednak wiedząc,że to ostatnia część spodziewałam się innego zakończenia...pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj, a jeżeli ci się podoba mój blog - dodaj go do obserwowanych. Będę niezmiernie szczęśliwa.

P.S - MÓJ BLOG TO NIE SŁUP OGŁOSZENIOWY!