Chyba mam pecha. Jest też opcja, że los lubi mnie dobijać w najmniej odpowiednim i spodziewanym momencie. W sumie obydwie tezy mogą okazać się prawdziwe. Jest jakiś sposób, aby to odwrócić? Często jeżdżę tramwajami i chyba ta częstotliwość ma znaczny wpływ na dziwne sytuacje, których jestem świadkiem (dobrze, że nie uczestnikiem...). Niektóre może i są zabawne, ale część z nich zmusza mnie do przemyśleń, co kieruje niektórymi ludźmi. Dlaczego postępują tak, a nie inaczej. Pewnie jest to zagadka nie do rozwiązania, ale można przynajmniej spróbować, prawda?
Pani papieros. Jadę spokojnie tramwajem, godziny popołudniowe... nagle wchodzi pani w dość widocznej ciąży. Nie, nie zaskoczył mnie jej widok, bo jest to raczej normalne. Szczęście w nieszczęściu, usiadła obok mnie... to był błąd. Było od niej czuć taki zapach papierosów, że miałam ochotę wysiąść. Uprzedzając wszelkie komentarze - jakoś specjalnie woń nikotyny mnie nie odrzuca, bo mam znajomych, którzy palą, nie jest to dla mnie coś obcego i nieznanego, jednak w tym przypadku to była naprawdę gruba przesada. Cieszyłam się, że zostały mi tylko trzy przystanki. Mam nadzieję, że pamiętacie, że owa kobieta była w ciąży? No właśnie. Zapewne jest to jej ukochany nałóg, ale chyba mogłaby z tego zrezygnować na jakiś czas? Przecież to tylko dla dobra dziecka. No cóż, chyba ma inne priorytety.
Państwo po spożyciu. Po ciężkim i długim dniu pragnęłam jak najszybciej znaleźć się w mieszkaniu. Tramwaj oczywiście przepełniony, razem z nami podróżuje dwóch panów, którzy na alkoholu nie oszczędzali, ale na higienie osobistej owszem. Jeden z nich całkiem kulturalny, uspokaja drugiego, który chce bić każdą osobę, która wejdzie do tramwaju lub po prostu się mu nie spodoba. Głośno rozmawiają, także wszyscy znają ich cel podróży - galeria handlowa. Niestety panowie, ta linia odbija w innym kierunku (przystanek lub dwa od tego przybytku). Najwidoczniej nie wiedzieli, normalnie człowiek wysiadłby na najbliższym przystanku pojmując swoją pomyłkę i spróbował w inny sposób dostać się do celu podróży... byłoby zbyt pięknie. Pędzący tramwaj został zatrzymamy poprzez pociągnięcie hamulca bezpieczeństwa. Ku zdziwieniu panów drzwi się magicznie nie otworzyły... no przynajmniej te, o które im chodziło. Zamiast tego wyszedł pan motorniczy z nietęgą miną, w ręku miał jakiś klucz/pręt. Bić ich nie chciał, zależało mu na ponownym uruchomieniu pojazdu. Jeden z panów zaczął udawać, że źle się czuje, trzeba wezwać karetkę i najlepiej niech otworzy drzwi i ich wypuści. Kierowca się tym nie przejął i pojechał 200m dalej, gdzie był przystanek. Naprawdę nie mogli tyle zaczekać?
Pary. Wiem, że miłość to naprawdę piękne uczucie... ale niekonieczne muszę (i chcę) być świadkiem jej wyznawania. Stojąc w tramwaju, gdzie panuje niezły tłok, zakochani obok całują się dosyć.. intensywnie, przy okazji opierając się o innych pasażerów. Naprawdę? Rozumiem jakiś buziak czy przytulenie, przecież gdzieś muszą być granice! Niedawno jakaś para siedziała przede mną i chyba zapomnieli, że są w miejscu publicznym, wiek ok. 14 lat. Uważam, że mam duże pokłady cierpliwości, ale w tym momencie została ona wystawiona na wielką próbę. Poza tym nie można wytrzymać kilkunastu minut w tramwaju bez klejenie się do siebie? To aż taki wielki wyczyn? A może jakaś próba lansu czy chwalenia się: "patrzcie jacy jesteśmy szczęśliwi i słodcy, wielka miłość od tygodnia aż do następnej". Stop. To nie ma sensu, bo powoli staje się codziennością.
Podróż tramwajem - niby zwykła czynność, a potrafi dostarczyć tyle wrażeń. W niektórych sytuacjach pobudza lepiej niż kawa. Jednak czy jest to konieczne? Po całym dniu naprawdę wolałabym w spokoju przejechać te kilka przystanków, zamiast psuć sobie humor na resztę dnia. Pozostaje mi mieć tylko nadzieję, że może niektóre osoby w magiczny sposób coś zrozumieją i zaprzestaną niektórych zachowań. Chociaż nie, wymagam w sumie cudów od społeczeństwa, nie mogę być przecież tak naiwna. A w dodatku taksówki takie drogie...
No właśnie - najlepiej taksówką , ale tramwajem szybciej. Niestety trzeba przetrzymać ten stan. Ja wszystko wytrzymuję tylko czosnku nie trawię - mam odruch wymiotny.
OdpowiedzUsuńNooo - jesteś naiwna - cudów nie ma .
Rzadko jeżdżę tramwajami, bo w moim miasteczku nie ma komunikacji miejskiej. Ale gdy co jakiś czas jestem w Łodzi i muszę korzystać MPK to nie lubię pijanych, którzy zaczepiają innych współpasażerów i osób które mówią do siebie i zachowują się dziwnie. Nie lubię też tłoku i gdy ktoś się na mnie kładzie, więc jeśli mam czas i nie są to godziny szczytu, nie wsiadam do przepełnionego tramwaju czy autobusu. Pozdrawiam cieplutko, bo dziś temperatura minusowa na dworze, a wiatr przewiewa do szpiku kości, lepiej siedzieć w ciepłym domku.
OdpowiedzUsuńZrzędzisz jak stare babsko ;P :))). No to tak żartem... ;/. Ale poważniejąc, gdy wracam od rodziców, którzy oboje palą, śmierdzę fajkami, tak, że sama ze sobą nie mogę wytrzymać... Więc może ta ciężarna to nie swoimi tak pachniała?...
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję... ale naprawdę tak było czuć od niej papierosami (aż do przesady), więc jak już musiała dosyć dłużej przebywać w otoczeniu palących. To również nie jest wskazane.
UsuńHaha, właśnie z takich powodów nie jeżdżę tramwajami ^^ W sumie to mnie gdzielkolwiek jestem denerwuje takie klejenie się do siebie młodych par, zwłaszcza, że te związki zazwyczaj są na tydzień, dwa? A później parę dni i oboje mają inne połówki....
OdpowiedzUsuńJa tramwajami nie jeżdże, bo mieszkam na wsi i dziękuję, że nie muszę tym jeździć. Właśnie takie rzeczy mnie przerażają!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko kochana
Nie jeżdżę tramwajami ale autobusami i busami, problemy są podobne. Mnie zabijają zapachy, które potęgują chorobę lokomocyjną. Często niestety starsi ludzie zachowują się tak jakby mieli nie wsiąść lub nie wysiąść z autobusu :(
OdpowiedzUsuńJeżdżę autobusami i problemy są identyczne niestety. Ale na szczęście na żadne choroby typu lokomocyjną nie choruję ;)
OdpowiedzUsuńmój blog, gorąco zapraszam ! ♥
Kobieta w ciazy i fajki, jakie to odpowiedzialne! :)
OdpowiedzUsuńgłównie jeżdżę samochodem ale zdarza się,że wsiadam w tramwaj....najgorszy widok z możliwych opisanych przez Ciebie to palące w ciąży i pijaczki...
OdpowiedzUsuńWitam w klubie, mam ochote przybić ci piątke bo denerwują nas te same rzeczy.
OdpowiedzUsuńNie jeżdzę już od dawna komunikacją miejską ale kiedyś jezdziłam co dziennie i najbardziej nie potrafiłam strawić śmierdzieli (tak ci co gaszą peta wchodząc do tramwaju i jeszcze jedzie od nich tym gównem) albo ci, którzy śmierdzą potem a najgorsze są pary... panna siada kolesiowi na kolanach (tak jak by nie było wolnych miejsc) do tego jak zaczynają się całować to mam ochote podejść i złamać jej lub jemu nos bo SORRY ALE NIE MAM OCHOTY NA TO PATRZEĆ. Jedyne z czego się cieszę to że w moim aucie jadę w spokoju, w czystości, słuchając na cały regulator rapu a nie pieprzenia, które słychać w autobusach (czasami dość głosnego, bo po co rozmawiać szeptem jak może cały autobus słyszeć). taal. rozumiem cię :)
no nie stety zdarza się ... ja raz jechałam- był tłum ludzi i obok mnie koleś stał i żarł kebaba który mu dosłownie wylatywał na obkoło już nie wspomnę o zapachu.
OdpowiedzUsuńA to raz też tak miałam - wsiadła dziewczyna (stereotypowo typowa "Amerykanka", +100kg) i też jadła kebaba czy coś podobnego i miała te sos na twarzy, leciał po dłoniach, na ciuchy, kawałki sałaty itd. na podłogę... i bardzo głośno mlaskała. A po napiciu się głośno beknęła. Co za dama :)
UsuńTo prawda, takie sytuacje są bardzo niekomfortowe..
OdpowiedzUsuńNowy post u mnie :)
PS. dodaję do obserwowanych.
nie podróżuję tramwajem a moim busikiem nie ma takich przypadków ;)
OdpowiedzUsuńNie znoszę środków komunikacji miejsckiej. Podmiejskiej też nie. Pomijając różnego rodzaju "odory", ja mam zawsze "szczęście", że ktoś się kłóci, chce bić albo ktoś kogoś bije. Raz nawet próbowałam młodego chłopaka obronić przed jego "kolegami", ale tylko sobie szkody narobiłam i prawie sama w... dostałam.
OdpowiedzUsuńUnikam jak mogę, wolę rower, nogi własne lub samochód. I na szczęście moja praca to tylko 20 min na piechotkę, więc póki co udaje mi się unikać ciekawych zdarzeń tramwajo-metrowo-autobusowych :)
rzeczywiście w tramwaju można spotkać różne przypadki. Co do osób po spożyciu to jest ich mnóstwo, a pary naprawdę czasem przesadzają - można być zakochanym, ale kurde bez przesady. Co do pani w ciąży, również by mnie to obużyło.
OdpowiedzUsuńMi się kiedyś trafił Pan pod wpływem środków odurzających, który zachciał siędo mnie przytulać, bo czym na czerwonym świetle zaczął kopać w drzwi, żeby wyjść, na szczęście wybiegł.
OdpowiedzUsuńJej też myślałam, żeby opisać swoje bo było ich mnóstwo odkąd się przeniosłam do Krakowa. Parki w tramwajach.. są nie do wytrzymania.
OdpowiedzUsuńHo ho ho komunikacja miejska to istny przegląd przez najróżniejsze wybryki natury... Mówi się trudno, czuje się niesmak lub zażenowanie, albo wręcz przeciwnie uśmiech nie schodzi z twarzy przez cały dzień :-)
OdpowiedzUsuńJa nie pamiętam kiedy jechałam ostatnio tramwajem!
OdpowiedzUsuńu mnie nie ma tramwajów :P
OdpowiedzUsuńniestety wszystko o czym piszesz przeżywam na co dzień, może z wyłączeniem palących kobiet w ciąży - to na szczęście ewenement. nie rozumiem, czemu ludzie są takimi egoistami i nie myślą, że oni będąc w odwrotnej sytuacji, też nie chcieliby tego przeżywac. całe szczęście, że nie tylko ja to widzę! :)
OdpowiedzUsuńa latem spoceni ludzie. ja rozumiem, upał, jest gorąco, ale czy te ręce naprawdę muszą byc podniesione?
Rozumiem twoje podejscie. Ja nie nawidze zakochanych par które pokazują swoją miłośc publicznie, miżdzać się do siebie, ludzi od których śmierdzi alkoholem, brakiem prysznica, i tytoniu.
OdpowiedzUsuńOj tak to są szczególne przypadki :)
OdpowiedzUsuńHaha, nie ma to jak przypadki z transportu publicznego! Najbardziej podoba mi się przypadek po spożyciu :D ale będąc współpasażerem pewnie bym się wkurzyła o marnowanie czasu
OdpowiedzUsuńNiestety ludzie są różni. Nierzadko ich zachowania mogą przyprawiać o mdłości.. wystarczyłaby szczypta przyzwoitości i samokontroli i świat mógłby stać się bardziej kolorowy.
OdpowiedzUsuńOj w komunikacji miejskiej różne przypadki zaskakują.. Ja raz miałam tak w autobusie, komunikacja miejska Łomianki - wracałam z Wawy i źle się czułam, usiadłam, a później jakaś staruszka się do mnie przysiadła, to się przesunęłam i miło zagadywała. I uwaga, wsiadła ona. Starsza pani z zabandażowaną nogą o lasce. Kierowca wyszedł i opuścił taką klapę, żeby mogła spokojnie po niej wejść - była tylko przy jednych z 3 par drzwi. No cóż, obok wejścia było wolne miejsce siedzące, więc domyśliłam się, że je zajmie. Ale nie, pakuje się dalej do autobusu i stuka przy mnie laską, żeby zwolnić jej miejsce. Staruszka obok mnie patrzy na nią w stylu 'co się babo uczepiłaś'. Mówię, że przecież tam jest wolne miejsce, a ona mi odpowiada, że to jej będzie pasowało przy wysiadaniu. W głowie mam fakt, że i tak będzie jej potrzebna klapa, po której zejdzie, której nie ma przy najbliższych drzwiach. I tłumaczę, że źle się czuję, a tamto miejsce ma bliżej wyjścia. A ona się na mnie drze, że udaję, jestem niewychowana i robię jej na złość. Zaczepia jakąś kobietę na innym miejscu, czy widziała taki ciężki przypadek 'rozpieszczonej i chamskiej gówniary'. Po chwili wstałam, ona zadowolona usiadła, ale dalej za przeproszeniem na mnie pie*doliła. Wysiadłam na najbliższym przystanku..
OdpowiedzUsuńCiekawy artykuł.
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst
OdpowiedzUsuńSuper wpis
OdpowiedzUsuńInspirujący blog
OdpowiedzUsuńmnóstwo ciekawych inspiracji!
OdpowiedzUsuńmiło się czyta te wpisy!
OdpowiedzUsuń