Miałam się nie wypowiadać, długo się powstrzymywałam, ale chyba mam już dość niektórych komentarzy, na które można natknąć się pod różnymi artykułami. Ludzie wdają się w pyskówki, starają się jak najbardziej ubliżyć drugiej osobie, udowodnić jej, że jest głupia i bezwartościowa tylko dlatego, że ma inne poglądy... Nie rozumiem po co się w ogóle wdawać w taką wymianę zdań, skoro tak naprawdę do niczego nie prowadzi? Nikt raczej radykalnie swojego stanowiska nie zmieni, a my tylko się zdenerwujemy i stracimy humor na cały dzień. Dlatego też wypowiem się tylko raz, może lekko subiektywnie, ale będę opierać się na faktach - granie na ludzkich uczuciach na dłuższą metę nigdy nie jest rozwiązaniem... choć niestety większość coraz częściej o tym zapomina.
Aborcja. Ostatnio temat numer jeden. W sumie od zawsze wzbudzał kontrowersje, jednak odkąd zaczęło się mówić o zaostrzeniu ustawy, wszelkie wypowiedzi przybrały na sile. Są osoby, które kategorycznie sprzeciwiają się zmianom, są też takie, które z radością je popierają. Jak zawsze, dwa przeciwne obozy, które starają się zwalczać nawzajem... jednak po co? Naprawdę państwu pomoże to, że wdasz się w pyskówkę? To nie aborcja jest problemem, tylko sytuacje, które powodują, że ktoś decyduje się na taki krok. Należy zacząć od źródła, bo każdy skutek najpierw ma swoją przyczynę, nigdy odwrotnie (analogicznie sytuacja z uchodźcami z Syrii). Wiem, z pewnością zajęłoby to więcej czasu i starań, ale czy nie byłoby bardziej owocne na dłuższą metę? Dlaczego szukamy rozwiązań szybkich - zabrońmy aborcji i już? Gdzie to nas doprowadzi?
Uważam, że kompromis "wypracowany" w ustawie z 1993 roku nie powinien być zmieniany. Zaraz pewnie będzie fala hejtu, ale trudno, takie jest moje zdanie. Uważam, że w tych trzech przypadkach aborcja powinna być dopuszczalna, bez zbędnego gadania. Krew się we mnie gotuje, gdy na forach widzę komentarze kobiet, że jakaś niewiasta sama jest sobie winna gwałtu i teraz powinna nieść swój krzyż pokutny (czyt. dziecko) do końca swych dni. Naprawdę? Nawet jakbym szła w seksownej bieliźnie przez środek miasta, to nikt nie ma prawa mnie tknąć, jeżeli mówię "nie"! Jeżeli ktoś uważa, że tylko habit i niewychodzenie z domu nas ochroni, to niech weźmie rozbieg i konkretnie przywali w ścianę. Gwałt jest poniekąd wynikiem zaniedbania państwa - prewencja generalna zawiodła, sankcje nie przestraszyły gwałciciela, dlatego też zdecydował się popełnić ten czyn zabroniony. Logiczne, nie przeraża nas kara, więc i tak robimy swoje. Państwo powinno wziąć na siebie odpowiedzialność i stanąć na wysokości zadania (oczywiście jeżeli kobieta chce dokonać aborcji, bo są takie, które decydują się na urodzenie) i umożliwić kobiecie podjęcie decyzji, bez żadnej presji czy przymusu.
Nie rozumiem nakazu urodzenia w przypadku, gdy dziecko jest chore (nie przeżyje porodu lub krótko po umrze) - dlaczego skazujemy to dziecko na cierpienie? W dodatku jego rodziców? Myślicie, że łatwo byłoby im podjąć decyzję o aborcji? A przeżycie śmierci dziecka, które się urodziło niby ma być łatwiejsze? Dbamy o jakiś chory przyrost naturalny, liczbę urodzeń? Chcemy zapełnić Domy Dziecka? Wiele jest dzieci, które rodzi się z przeróżnymi wadami - nie zawsze rodzice czują się na siłach nimi opiekować, dlatego je opuszczają. Ci odważniejsi zostają przy nich i całe życie o nie dbają... jednak oczywistym jest, że pożegnają się z tym światem przed dziećmi. Co z nimi wtedy? Jakieś Domy Opieki? Stowarzyszenia? Uważam, że samo podjęcie decyzji odnośnie ciężko (śmiertelnie) chorego dziecka jest trudne - nieważne czy chodzi o aborcję, porzucenie czy wychowanie. W jakiś sposób składasz deklarację, która będzie wiązać się przez całe życie, ciężko będzie to zmienić... więc czy państwo musi jeszcze dokładać swoje trzy grosze?
Zagrożenie życia matki - w tym momencie stanie się ono bezwartościowe. Niby jest zapis, że musi istnieć bezpośrednie zagrożenie, ale każdy wie jak jest w medycynie. Rzadko kiedy diagnozy są oczywiste, często słyszy się "z dużym prawdopodobieństwem", "raczej na pewno". Ciężko będzie spełnić tę przesłankę... poza tym jak wartościować czyjeś życie? Matka staje się mniej cenna? A jeżeli faktycznie zabronią badań prenatalnych i dziecko urodzi się z wadą serca, której przez późniejszą reakcję lekarzy nie da się "naprawić"? Wtedy stracimy dwie osoby. Poza tym jakim prawem mamy zmuszać matkę do poświęcenia swojego życia? Nie wiem, państwo chce sobie świętych naprodukować? A jeżeli już ma rodzinę - męża, dzieci, pracę... ma to wszystko przekreślić i zostawić ich samych? Naprawdę nie jestem w stanie tego podjąć. Każda kobieta powinna mieć wybór i nikt nie powinien ją za to krytykować. Nie wtrącajmy się w czyjąś moralność i sumienie jak to próbuje zrobić Kościół Katolicki. Polska jest państwem świeckim, panuje wolność wyznań. Z tego co wiem, to występuje nie tylko katolicyzm, ale również wiele innych religii. Znaczny odsetek to ateiści - jak do nich ma się odnosić argument odnośnie przykazania piątego?
Przechodząc już do sedna. Uważam, że w tych przypadkach aborcja powinna być dozwolona. Jeżeli ktoś chce totalnej liberalizacji - proszę bardzo. Pewnie spotkam się z krytyką, ale zapytam się - co Ci do tego co robi inna osoba? Ma swoje sumienie i zasady moralne, nie wtrącaj się. Poza tym nie rozumiem argumentu, że "ja bym nigdy tego nie zrobiła". Spokojnie, pewnie nie Ty jedna, ale nike zachowujmy się jak durne psy ogrodnika! Sama nie weźmiesz, więc innym nie pozwolisz? Uwaga, teraz głupie porównanie na poziomie tego argumentu - dużo osób nie je nabiału, to może wycofajmy je ze sklepów? Już rozumiesz o co mi chodzi? To, że aborcja będzie dostępna (chociażby w tych trzech przypadkach) nie oznacza, że ktoś będzie do niej zmuszany! Poza tym jak pisałam odnośnie zapobiegania u źródła - tabletki "po" na receptę, serio państwo musiało podjąć tak durny krok? Jeden z ministrów stwierdził, że niektóre kobiety jedzą je jak cukierki... 150zł to trochę sporo jak za jednego, ale kto bogatemu zabroni? Kara za gwałt powinna zostać zaostrzona, większa świadomość wśród kobiet odnośnie antykoncepcji i lepszy dostęp do niej (wizyta u ginekologa z NFZ na styczeń 2017... yhym). Niech badania prenatalne się rozwijają, aby można było wyleczyć jak najwięcej wad. Na tym powinniśmy się skupić, a nie sumieniu kobiet, które powoli są traktowane jako inkubator. Tak bardzo boimy się islamistów, a powoli jesteśmy gorsi niż oni. Gratuluję, Polsko.
Temat nie został do końca wyczerpany, bo mogłabym jeszcze wiele napisać. Uważam jednak, że tyle wystarczy w tym jakże kontrowersyjnym przedmiocie rozmów.
Temat nie został do końca wyczerpany, bo mogłabym jeszcze wiele napisać. Uważam jednak, że tyle wystarczy w tym jakże kontrowersyjnym przedmiocie rozmów.
Osobiście jestem za wymianą poglądów, tylko z szacunkiem. I również jestem za tym, aby aborcja była dostępna w 3 obecnych przypadkach. Zakazywanie aborcji w tych przypadkach może skutkować naprawdę czymś okropnym...
OdpowiedzUsuńA ja jestem takiego samego zdania jak Ty. Twoja wypowiedź powinna być przedstawiona tym, którzy uważają tak jak uważają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Też uważam, że ustawa powinna zostać taka jaka jest, dlatego, że kobieta powinna mieć PRAWO WYBORU. przecież ustawa nie nakazuje aborcji i wiele osób się na nią jednak nie decyduje, ale ma PRAWO WYBORU.
OdpowiedzUsuńAch, o aborcji już nie mam ochoty nawet rozmawiać, ale wkurza mnie, że na jej temat mają najwięcej do powiedzenia faceci.
OdpowiedzUsuńciężki temat, a ja czasem wolę takie tematy przemilczeć niż się kłócić, co nie zmienia faktu, że uważam, że i tak w komentarzach to pikuś, czasem na forach to wyglada jakby brakowało tylko rękoczynów... nawet na zwykłe tematy np. na jaki kolor ścianę pomalować...
OdpowiedzUsuńBardzo trudny temat poruszyłaś. Z pewnością wiele osób uzna, że lepiej go przemilczeć, ale ja osobiście uważam, że o takich rzeczach warto rozmawiać zawsze. Nie mniej jednak rozmawiać mądrze. Tak naprawdę łatwo jest powiedzieć, że nigdy nie dokonałoby się aborcji dopóki nie postawimy się na miejscu tej zgwałconej kobiety lub kobiety, która musi walczyć o swoje życie. Sama nie wiem co bym w takiej sytuacji zrobiła i według mnie nikt, kto nie znalazł się w takiej sytuacji wiedzieć tego nie będzie.
OdpowiedzUsuńJak pisze moja poprzedniczka - o takich tematach warto rozmawiać, chociaż ja mam swoje zdanie na ten temat i na pewno go nie zmienię :)
OdpowiedzUsuń"Tylko krowa zdania nie zmienia". Kiedyś miałam inny pogląd na aborcję, ale z czasem człowiek zaczyna inaczej patrzeć na niektóre sprawy, nabiera większego doświadczenia życiowego. Wcale nie krytykuję poglądów ODMIENNYCH, ale uważam, że warto rozmawiać - zarówno ja jak i druga osoba możemy się czegoś dowiedzieć, zrewidować swoje poglądy. Na tym poniekąd polega życie.
UsuńNo to taka ze mnie krowa :) Ja też kiedyś miałam inny pogląd na aborcję, ale całkowicie je zmieniłam ze względu na pewne sytuacje. Oczywiście nie krytykujesz odmiennych poglądów, bo jesteś inteligentna i sama doskonale wiesz, że krytyka niewiele może zmienić - rozmowa owszem :)
UsuńBardzo dojrzała opinia, z którą w 99,9% zupełnie się zgadzam i podpisuję obiema rękoma. Nie mi oceniać Basię, pytać o sumienie Marysię czy też mówić Ani, co jest dobre a co złe. Każdy ma swój rozum i powinien mieć też możliwość wyboru w zgodzie z samym sobą - nie ze mną czy z jakąś Panią poseł. Ten 0,1% to przyczyna aborcji w przypadku choroby (nieśmiertelnej) dziecka. Uważam, że decydując się na macierzyństwo trzeba dźwignąć ciężar każdej ewentualności w tym również choroby. Aborcja w przypadku wykrycia u dziecka np. zespołu Downa czy Autyzmu (itp. chorób), to trochę aborcja "na życzenie", a nie z konieczności. Oczywiście mówię tu o chorobach, które nie zagrażają życiu, bo te są zupełnie inną kategorią. Żyjąc w zgodzie ze sobą i takich ludzi nie oceniam. Nie mam takiej kompetencji. Ale z tym akurat się nie zgadzam. Być może o to również chodziło Tobie uzasadniając to o czym pisałaś - chciałam tylko wyrazić dokładnie swoje stanowisko. Jeśli tak poprawiam i piszę, że zgadzam się w 100% z Twoją wypowiedzią.
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam i nie chciałabym się znaleźć w żadnej z tych sytuacji, żeby musieć dokonać wyboru. To musi być tak niewyobrażalnie trudne i pełne sprzeczności. Na tyle, że nawet nie warto tego roztrząsać. Jednak nie można skazać kobiety na cierpienie tylko dlatego, że ktoś ma taki kaprys! Nosić dziecko pod sercem przez 9 miesięcy ze świadomością, że tuż po urodzeniu umrze? Koszmar. "Zabić" własne dziecko, żeby nie cierpiało i żeby samemu nie cierpieć? Koszmar. Usunąć ciążę, która została zapoczątkowana w wyniku przemocy, bólu zarówno fizycznego jak i psychicznego lub też zastanawiać się czy możliwe jest w ogóle pogodzenie się z takim, a nie innym poczęciem najukochańszej dla matki istoty? Koszmar. Decyzja czy przeżyć mam ja czy moje dziecko, które przecież może zostać bez matki? Koszmar. Z każdej z tych sytuacji nie ma uniwersalnego wyjścia. Tutaj białe nie jest białe. Każdy powinien mieć możliwość podjęcia decyzji w zgodzie ze sobą.
Aborcji "na życzenie", bo 'jestem za młoda', 'kariera przede mną', albo 'nie nadaję się na matkę' - mówię stanowcze nie. Najpierw myślimy - później robimy. Jeśli zachowamy taką kolejność nie pojawi się 'niechciana' zagwozdka w postaci nieplanowanego macierzyństwa.
Natomiast dotychczasowej ustawie (i jeszcze raz powtarzam - Twojej trafnej argumentacji) w 100% przyklaskuję.
Przy okazji dołączam do stałych czytelników, bo bardzo mi się tutaj podoba :)
UsuńW tym przypadku chodziło mi o choroby śmiertelne lub takie, że np. nie wykształci się mózg i dziecko będzie całe życie "roślinką". Autyzm czy zespół Downa są chorobami, z którymi można normalnie funkcjonować, wiadomo potrzebna jest rehabilitacja, wysiłek rodziców... ale wszystko jest możliwe.
UsuńSubiektywne opinie są bardzo mile widziane w blogosferze :) Od tego ona w sumie jest. I uważam, że dyskutować na takie tematy warto, bo może komuś się w głowie przestawi. Aborcja w tych trzech formach powinna byc dopuszczona i koniec. I racja jest w tym, co piszesz o źródłach. Bo prawda jest taka, że gdyby większe kary spotykały gwałcicieli to tak łatwo by się do kobiet nie dobierali.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie zaostrzanie reguł to totalna głupota. To i tak nie zmniejszy aborcji. One i tak będą się odbywały tylko, że w kuluarach, jak za czasów średniowiecza...
Polki zaczną wyjeżdżać do innych krajów, aby dokonać aborcji - zagraniczne kliniki mają nawet polski personel, także widać, że jest "duże zapotrzebowanie". Te, których nie będzie na to stać, będą próbowały "domowych sposobów", którymi mogą sobie tylko zaszkodzić.
UsuńJasne, że tak. To się działo już wieki temu i będzie się działo nadal. Aborcja w tych trzech przypadkach po prostu powinna być prawnie dozwolona.
Usuńw sumie nie interesuje się tym tematem ale ogółem to chore zabraniać kobietą coś co zależy tylko i wyłącznie od niej z drugiej zaś strony dlaczego ktoś 3 ma decydować o życiu innej osoby
OdpowiedzUsuńkażda kobieta ma swoje sumienie, ciezko sobie nawet wyobrazić co musi czuć, która nosi dziecko poczęte przez gwałt a nie z miłości - powinna mieć ona wybór
OdpowiedzUsuńja równiez uważam, że kompromis nie powinien być zmieniany.Każdy odpowiada sam za swoje czyny i tyle.
OdpowiedzUsuńSandicious
Ciężki temat, ale zgadzam się z Tobą, szkoda że tak niewiele mówi się o kompromisie w tej sprawie, każda strona byłaby w pewnym sensie usatysfakcjonowana, konfrontowanie skrajnych opinii raczej do niczego nie prowadzi.
OdpowiedzUsuńWymiana poglądów jest dobra, o ile robimy to z szacunkiem.
OdpowiedzUsuńW zupełności się z Tobą zgadzam...
OdpowiedzUsuńSwoją drogą ostatnio koleżanka mi wysłała zdj nagłówka artykułu, który głosił: "Z każdego gwałtu może się urodzić Pan Jezus". Nigdy chyba nie słyszałam głupszego tekstu. Naprawdę, coraz bardziej przeraża mnie to, co dzieje się w tym kraju.
Również zgadzam się z Twoją opinią w 100%! Wkurza mnie, że kościół kat. wpycha się do ustawodawstwa. Jakim prawem, skoro - jak zaznaczyłaś - w Polsce mieszkają ludzie różnych wyznań, a nawet ateiści. Dlaczego ateista musi podporządkować się miłosnikom religii. Jestem za państwem świeckim i prawem wolnym od wpływu religii. Dość już mam słuchania lekarzy i nauczycieli powołujących się na katolickie sumienie. Na religię jest miejsce w domu i kościołach.
OdpowiedzUsuńJa nie popieram aborcji, no ale z drugiej strony nigdy nie byłam w takiej sytuacji, w której miałabym o niej nawet myśleć. Uważam, że zmiana ustawy jest beznadziejna - ja się staram zrozumieć te matki, które ostatecznie decydują się na aborcję. One już wystarczająco mocno cierpią przez samo myślenie, a państwo chce narzucić swoje zdanie... ciekawe jak zachowaliby się politycy, gdyby znaleźli się na miejscu tych biednych dziewczyn, kobiet...
OdpowiedzUsuń