Miałam wczoraj "przyjemność" skorzystać z usług Polskich Linii Kolejowych. Pomimo zmiany peronu w ostatniej chwili i lekkiego opóźnienia, podróż ta nie różniłaby się niczym od innych. Gdyby jednak tak było, pewnie nie pisałabym właśnie teraz o tym. Na któreś ze stacji wsiadł niepozorny dziadek. Pytał się jeszcze ludzi, gdzie odczytywać numery siedzeń, bo pierwszy raz ma okazję jechać pociągiem. Dzięki wskazówkom innych, znalazł swoje miejsce i ponownie zapanowała cisza. Prawie już zasypiałam, gdy nagle usłyszałam "zabiję cię, nie ruszaj się". Dziadek szarpał jakimś chłopakiem. Ktoś pobiegł po konduktora, który starał się odciągnąć dziadzia, który rzekł do niego dosyć donośnym głosem: spie*dalaj, powiedziałem spie*dalaj!
Co w tej sytuacji zrobił pan konduktor? Poszedł po kogoś "ważniejszego", zostawiając chłopaka w uścisku dziadka. Po chwili zaczęło robić się jeszcze nieprzyjemniej, bo starszy pan zaczął okładać pięścią nieszczęśnika po głowie, z nosa zaczęła lecieć krew. Nikt nie zareagował. Młodzieniec się zasłaniał, ale nie uderzył dziadka, nie odepchnął go. Po chwili przyszedł konduktor z kierownikiem pociągu. Ten starał się ich rozdzielić, jednak żadne słowa nie skutkowały. Gdy ponownie chciał okładać chłopaka, kierownik próbował go powstrzymać. Starszy pan rzucił się na niego, na szczęście został obezwładniony i położony na podłogę. W tym momencie niektórzy pasażerowie "chcieli" ruszyć na pomoc, jeden mężczyzna nawet zdążył ubrać buty (choć akcja toczyła się naprawdę szybko). Wezwano policję. Na następnej stacji agresywnego osobnika zgarnęli do radiowozu i tyle go widzieliśmy.
Taka sytuacja zdarzyła mi się po raz pierwszy. Zastanawiałam się, co by było, gdyby ktoś mnie zaatakował, a nikt nie stanął w mojej obronie. Wiem, że ludzie obawiają się, że zostaną oskarżeni o przekroczenie obrony koniecznej czy sami zostaną pobici. Niektórzy sądzą, że "skoro sprawa nie tyczy się mnie, to nie będę się wtrącać". W wagonie siedziało kilkunastu mężczyzn i naprawdę żaden nie mógł przytrzymać dziadka? Staruszek był bardzo sprawny i silny (konduktor z kierownikiem, dodatkowo jeszcze jakiś mężczyzna, musieli go przytrzymywać), więc kobieta nie miałaby z nim większych szans. Do teraz nie wiem dlaczego ta cała awantura wybuchła i pewnie się już nie dowiem.
Przypomniała mi się dość głośna sprawa - kobieta została napadnięta w parku przez jakiegoś mężczyznę, który chciał ją zgwałcić. Broniła się, to chyba normalny ludzki instynkt. Niestety, została dotkliwie pobita i oskarżona... o przekroczenie obrony koniecznej. Dlaczego? Dziewczyna trenowała boks, a nie może używać technik walki poza ringiem. Tak naprawdę nikt nie jest w stanie powiedzieć czy użyła jakiś "profesjonalnych" ciosów, czy po prostu biła na oślep. Założyli, że skoro trenuje boks, pewnie wiedzę wykorzystała i zadała jakieś obrażenia napastnikowi. Jak dla mnie kpina. Serio będziemy sądzić ofiarę za to, że się broniła? Bo może powinna kulturalnie powiedzieć, żeby zostawił ją w spokoju? Bez żadnych przekleństw oczywiście w stosunku do drugiej osoby, bo jeszcze oskarżenie o zniewagę by czekało w skrzynce na listy...
Społeczeństwo się zmienia. Niekoniecznie na lepsze. Takie sytuacje można zaobserwować wszędzie: w środkach komunikacji publicznej, w sklepach, na przystankach, w szkole. Ludzie nie reagują, bo nie chcą się wtrącać, wolą pilnować swoich spraw. A jak poczuliby się, gdyby znaleźli się w podobnej sytuacji? Rozglądaliby się za jakąkolwiek pomocą. Wierzę w karmę. Sądzę, że to, co dajemy od siebie, kiedyś do nas wróci. Nikomu nie życzę źle, ale chcę, aby niektórzy w jakiś sposób sobie uświadomili, że należy pomagać innym, a nie przechodzić obojętnie. A co do dziadka, pewnie w poniedziałek od rana będzie okupował kolejkę w przychodni do rejestracji, bo przecież on taki "biedny i chory, a ta młodzież taka niewychowana!". Fuckin' logic.
Społeczeństwo się zmienia. Niekoniecznie na lepsze. Takie sytuacje można zaobserwować wszędzie: w środkach komunikacji publicznej, w sklepach, na przystankach, w szkole. Ludzie nie reagują, bo nie chcą się wtrącać, wolą pilnować swoich spraw. A jak poczuliby się, gdyby znaleźli się w podobnej sytuacji? Rozglądaliby się za jakąkolwiek pomocą. Wierzę w karmę. Sądzę, że to, co dajemy od siebie, kiedyś do nas wróci. Nikomu nie życzę źle, ale chcę, aby niektórzy w jakiś sposób sobie uświadomili, że należy pomagać innym, a nie przechodzić obojętnie. A co do dziadka, pewnie w poniedziałek od rana będzie okupował kolejkę w przychodni do rejestracji, bo przecież on taki "biedny i chory, a ta młodzież taka niewychowana!". Fuckin' logic.
Tak jest, niestety!!!!! Myślę, ze warto pomagać innym, bo ta pomoc wraca sie podwójnie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam kochana
ludzie się przyglądają i nie reagują bo boją sie o siebie, niby oczywiste ale jeśli to my jesteśmy ofiarami .. hmmm no cóż uważam, ze jeśli to tylko możliwe i nas nie przerasta powinniśmy zainterweniować
OdpowiedzUsuńmasakra. Ja zawsze staram się reagować :)
OdpowiedzUsuńKurczę... Nieprzyjemna sytuacja. Ludzi w takich momentach paraliżuje strach i to jest niestety najgorsze.
OdpowiedzUsuńjakiś czas temu pisałam na temat znieczulicy akurat to dotyczyło wypadku dziewczyny na rowerze...nikt nie podszedł, nie zapytał...
OdpowiedzUsuńnajbardziej szokuje mnie ten fragment o dziewczynie i próbie gwałtu... polskie prawo w niektórych momentach jest tak głupie i ma tyle luk między wersami... a co do dziadka to niestety mam wrażenie, że niektórzy starsi ludzie myślą, że wolno im więcej
OdpowiedzUsuńhttp://dariapaulina.blogspot.com/
Niestety znieczulica to choroba tych czasów. Każdy się odwróci, nikt nie pomoże. Jakiś rok czy dwa lata temu było głośno o akcji, gdzie policjant po cywilnemu zwrócił uwagę dewastującym przystanek. Zginął od ciosu nożem. Ludzie czasem wolą się nie wychylać, niż pomóc, zwrócić uwagę...
OdpowiedzUsuńStraszna sytuacja:/ I rzeczywiście przerażająca jest ta obojętność, znieczulica, ten totalny brak reakcji... Aż się wierzyć nie chce... Smutne to bardzo...
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie, czy ten chłopak na prawdę nic nie zrobił. Z drugiej strony, wiem po mojej prababci, że czasami nagle coś sobie wymyśli i wierzy w to choćby nie wiem co jej się powiedziało. A poza tym okropna sytuacja, wolałabym się w takiej nie znaleźć ;/
OdpowiedzUsuńOkropna historia. Bardzo podziwiam chłopaka, że nie zareagował. Ja sama nie wiem, czy umiałabym podnieść rękę na kogokolwiek, szczególnie na starszą osobę, która wydaje się być niepozorna. Twój wpis dał mi bardzo do myślenia
OdpowiedzUsuńOj paskudna sytuacja... Niestety dookoła mnóstwo jest takich historii. Jakiś czas temu wracając do domu nocnym pociągiem byłam świadkiem sytuacji, w której jakiś facet uderzył towarzysząca mu kobietę, zaczął ją wyzywać, masakra. W wagonie byli oni, ja i jakiś facet. Ważę ledwie 50 kg - raczej nie dam rady łysemu łebkowi, ale czemu do diabła tamten dziad nie wstał i nie odwinął tamtemu? Nie mam pojęcia... Czasem żałuję, że nie jestem facetem...
OdpowiedzUsuńświetny post :D pozdrawiam i zapraszam do mnie :*
OdpowiedzUsuńhttp://meeaningoflife.blogspot.com
A mnie jeszcze oprócz znieczulicy również dziwi, że nasze prawo tak jest skonstruowane, że strach we własnym domu obezwładnić włamywacza, bo zamiast niego w wiezieniu można wylądować :-/
OdpowiedzUsuńSamo życie... a mam niestety nieodparte wrażenie ,że będzie jeszcze gorzej !
OdpowiedzUsuń