5 czerwca na Stadionie Miejskim we Wrocławiu odbył się koncert Linkin Park. Gdy tylko bilety weszły do sprzedaży, od razu musiałam je zakupić. Nie było opcji, żeby nie pojechać na występ mojej ulubionej kapeli. Ceny trochę mnie zaskoczyły (GC EE prawie 400zł...), no ale w sumie mogłam się tego spodziewać... Bilety spokojnie czekały w bezpiecznym miejscu (nie wiem czy mogłabym je gdzieś zapodziać, no ale lepiej nie ryzykować), a ja odliczałam dni do wielkiego eventu.
Otwarcie bram było o 18, ale na miejscu byliśmy przed 13. Póki co ludzi nie było za wiele, ale z każdą godziną ich przybywało. Podczas czekania poznałam kilka person - to jest właśnie świetne na koncertach, że bez problemu nawiązuje się z kimś rozmowę, mimo iż tej osoby się nie zna, jednak nie jest to żadną barierą. Gdy ktoś musiał na chwilę opuścić kolejkę, to inne osoby pilnowały rzeczy i miejsca - istna współpraca! Po 17 już było można odczuwać mały ścisk, wszyscy stali i czekali, aż wreszcie bramy zostaną otwartą. Gdy wybiła 18, ludzie zaczęli się niepokoić.. głównie o to, że drugie wejście już wbiegło i zajmuje najlepsze miejsca. Jednak szanowny ochroniarz uspokoił wszystkich, mówiąc, że sygnał na otwarcie wydawany jest jednocześnie. Kwadrans po 18 machina ruszyła...
Tu już mi ciśnienie podskoczyło. Skanowanie biletu - problem, bo albo nie czyta albo ktoś źle przykłada - czas leci. Szybka rewizja u pani, żadnych problemów.. i później apokalipsa - przydzielanie opasek. Podbiegam pierwsza, dziewczyna miała problem z oderwaniem kodu z biletu (zrobiłam to za nią), później z odklejeniem paska z opaski.. po wielu próbach się udało. No to biegniemy! Po drodze jeszcze z cztery (!) kontrole, ale wreszcie udało się dotrzeć na Golden Circle. Po chwili dotarł mój chłopak i przyjaciółka. Odetchnęłam z ulgą, że jesteśmy razem i mamy dobre miejsca (drugi rząd). Do rozpoczęcia koncertu pozostało jeszcze półtorej godziny, więc niektórzy siedzieli, inni szli po coś do picia/jedzenia.
O 20 (nie pamiętam czy dokładnie o tej, możliwe, że mieli 10 minut poślizgu) na scenę wyszedł Fall Out Boy. Pierwszy support, który znam i lubię. Dużo osób przyszło właśnie
na ich koncert, byli po raz pierwszy w Polsce. Peter Wentz miał tego
dnia urodziny, fani przygotowali literki tworzące napis "Happy Birthday"
- trzeba przyznać, że miły gest. Dobrze się bawiłam podczas tego
występu, chłopaki serio dali czadu. Co chwilę rzucali kostkami, chyba z kilkanaście ich poszło. Jedna przeleciała mi nad głową.. no ale niestety nie ten wzrost, żeby po nią sięgnąć. Zostali mile przyjęci i mam nadzieję, że miło będą wspominać ten koncert.
Zbliżała się godzina zero. Ludzie zaczynali coraz bardziej napierać. Nagle awansowałam do rzędu pierwszego, barierki moje! W tym miejscu chcę podziękować mojemu chłopakowi, który dbał o to, aby moje żebra wyszły cało z tego koncertu - DZIĘKUJĘ, jesteś najlepszy ;*! Nie mogłam się doczekać, aż wreszcie wyjdą na scenę, jeszcze nie wierzyłam, że ich zobaczę. Nagle jakaś muzyka w tle ucichła, ludzie zaczęli krzyczeć i po kolei pojawiali się członkowie Linkin Park. Pierwsze nuty, ludzie zaczynają śpiewać, wszyscy się bawią... Przy piosence Leave out all the rest/Iridescent stadion wypełniły płomienie zapalniczek/flash w telefonie - wyglądało to po prostu bajkowo! Poniżej filmik, na którym można to zobaczyć:
Cały koncert był świetny, udało mi się podpisać na fladze, którą później wręczono LP - kosmos! Pomimo tego, że w trakcie szaleńczego biegu rozwalił mi się but (podeszwa postanowiła zostać indywidualistką), przez co doskwierał ból nogi (niestabilne podłoże i takie tam), bawiłam się genialnie! Nie wspomnę o osobach, które chamsko wbijały łokcie w żebra czy twarz, bo na nich szkoda nerwów. Po koncercie były podstawiane tramwaje - takiego ścisku jeszcze nie widziałam... no ale 30 tysięcy osób gdzieś musiało się pomieścić przecież. Mężczyzna obok mnie, który był z synem, złapał pałeczkę - tak mu zazdroszczę! Koncerty to świetne przeżycie, nie da się tego opisać, trzeba samemu doświadczyć. Zdecydowanie polecam!
Kto znajdzie mój podpis? Podpowiedź: nad kropką, przed "pl" ;) |
super , ja osobiscie mam inny gust co do muzyki :)
OdpowiedzUsuńhttp://eveline-world.blogspot.com/
ale Ci zazdroszczę, nie tyle bycia na koncercie, ale tego, że to występ Linkin Park!
OdpowiedzUsuńNie do końca przepadam za tego typu muzyką. Ale chętnie wybrałabym się na tego typu imprezę.
OdpowiedzUsuńoj zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńkurde nigdy nie byłam na koncercie z prawdziwego zdarzenia;] super sprawa z tą flagą, Twój podpis w idealnym miejscu! :D
OdpowiedzUsuńKoncert organizowany przez moją szkołę muzyczną. : ) Dziewczyna z mojej szkoły był na ty koncercie i bilet kosztował 620 złotych.
OdpowiedzUsuńNa Golden Circle 292 złote :)
UsuńMusiało być super. Wspaniałe przeżycie...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ale Ci zazdroszczę takiego przeżycia :)
OdpowiedzUsuńChyba w czasach gimnazjalnych ich słuchałam, nie ma to jak radość z koncertu ulubionego zespołu ;)
OdpowiedzUsuńfajnie :D nie ma to jak radość usłyszenia kochanego idola :D
OdpowiedzUsuńChyba bym się zgubiła na tym koncercie i to jeszcze przed wejściem ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś byłam fanką Linkin Park, ale z czasem mi przeszło :)
Ale domyślam się, że efekty specjalne i nagłośnienie były pierwszej klasy. Warto było wydać 400 zł?
TAK, zdecydowanie! ;)
Usuńja marzę o innym festiwalu i to koszt chyba tysięcy złotych, ale wciąż marzę ;)
UsuńJaki festiwal? Czyżby Tomorrowland? :)
UsuńNo widać, że ich bardzo lubisz jak dałaś tyle za bilety !!
OdpowiedzUsuńKoncerty to zupełnie nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ich, zazdro!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie i do obserwowania :)
Skoro tak lubisz ten zespół to super że udało Ci się być na ich koncercie!
OdpowiedzUsuńMazury mi się marzą, tylko właśnie nie wiemy czy to nie będzie trochę za daleko, jednak setki kilometrów by nas czekały ;(
No ja też bym musiała dużo przejechać, żeby dostać się na Mazury :) Morze lubię jak jedzie się na kilka dni ze znajomymi i najlepiej w miejscu gdzie można iść na jakąś imprezę jeszcze ;)
UsuńA no takie wakacje na Bali też bym chciała! :D
Ale fajnie, nigdy nie byłam na takim koncercie :)
OdpowiedzUsuńjejku, uwielbiam linkin park <3. zazdroszczę ;c
OdpowiedzUsuńLubię ten zespół ale nigdy nie byłam na ich koncercie. Support świetny. Bardzo lubię FOB :).
OdpowiedzUsuńAle ilość kontroli przerażająca :D
Fajnie że byłaś na koncercie;))
OdpowiedzUsuńhttp://anulunia268.blogspot.com/
O to fajnie miałaś na tym koncercie, komu dobrze :)
OdpowiedzUsuńWrażenie nie do zapomnienia
Zazdroszczę. :)
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że to będzie w Hali Stulecia... i jakoś nie mogłam uwierzyć, jak by się tam zmieścili... roznieśliby tę halę i tyle :D
OdpowiedzUsuńPowiem jedno - zazdroszczę! :-D Pozdrawiam :-*
OdpowiedzUsuńja niestety nie mogłam być, zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńNie przepadam za taką muzyką ale fajnie że byłaś:) Mi marzy się koncert Il Divo :)
OdpowiedzUsuńooo zazdroszczę Ci! Musiało być fajnie ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam :
unnormall.blogspot.com
Wow, fajny post o naprawdę wspaniałym doświadczeniu
OdpowiedzUsuń