Mieliście już okazję poczytać o mojej pełnej wrażeń wyprawie na koncert SOAD, teraz przyszła kolej na Audiolake Festival - szczęśliwie bez żadnych zbędnych przygód, ufff! Dowiedziałam się o nim przez przypadek (dosyć często mi się przytrafiają, prawda?), stwierdziłam, że mnie tam nie może zabraknąć! Później okazało się, że jeszcze kilku znajomych się wybiera i tak oto wesołym busem wyruszyliśmy w stronę Radkowa, aby zobaczyć na żywo Dimitri Vegas & Like Mike, którzy całkowicie przyćmili pozostałych artystów. Impreza inspirowana klimatami Tomorrowland, zainteresowanym polecam kliknąć tutaj.
photo by Czechu |
Zaistniało małe zamieszanie z biletami. Wpłata za nie doszła zbyt późno i z obawy, że nie zdążą przyjść przed koncertem, zaproponowano mi wysłanie ich w formacie .pdf, abym sama wydrukowała. Nie pozostało mi nic innego jak zgodzić się na takie rozwiązanie... przecież najważniejsze, aby znaleźć się na tej imprezie, prawda? Była to już czwarta edycja tego festiwalu, a ja dopiero teraz o nim usłyszałam! Na szczęście w dobrym momencie, bo widziałam na żywo DV & LM! Jednak zacznijmy od początku, należy przecież stopniować napięcie, aby czytelnik po akapicie nie zrezygnował, blablabla.
Podróż busem jak najbardziej udana, cały czas towarzyszyły nam nuty z TL, które miały nas wprawić w nastrój... każdy z nas nie mógł się doczekać wielkiego show! Kolega nagrywał filmiki, planując zmontować nieoficjalne after movie. Tak więc czasem obracając się natrafiałam wprost na jego iPhone'a, takie tam z zaskoczenia - najlepiej! Po drodze oczywiście musiało być kilka postojów, obowiązkowo McDonald's! Gdy wreszcie dotarliśmy do celu (ok. 17), dowiedziałam się, że razem z nami podróżuje... jedna DJka, która także będzie występować! Przyznam szczerze, że byłam pozytywnie zaskoczona, jedyna kobieta wśród tak zacnego grona.
Mimo iż już znaleźliśmy się na terenie imprezy, musieliśmy wrócić do bramek i czekać na ich otwarcie (niecałą godzinkę). Póki co tłumów nie było (główne gwiazdy występowały dopiero o 00:30), więc na spokojnie zostały sprawdzone bilety, torby... dopiero później wpuszczali na festiwal. Trochę mnie zasmucili,
gdy dowiedziałam się, że nie ma przygotowanych żadnych opasek, które otrzymuje się praktycznie na każdym evencie. W tamtym roku na Orange Warsaw Festiwal zaszaleli i rozdawali wykonane z materiału, na bogato. Cóż, należało ten fakt przeboleć, szybko o nim zapomnieć i skupić się na dobrej imprezie. Artystów można było podziwiać na dwóch scenach - jedna była chyba z cztery razy większa. Z pewnością dużą popularnością cieszyło się stoisko, gdzie za wypełnienie ankiety można było za darmo otrzymać wybraną paczkę West'ów. Gdzie haczyk? Wpisując swoje dane wyrażałeś zgodę na dodanie do jakieś bazy, otrzymywanie maili, telefonów i innych.
Z godziny na godzinę przybywało więcej osób, każdy chciał zająć jak najlepsze miejsce jeszcze przed występem head liner'ów. W organizacji podobało mi się to, że był osobny ogródek gastronomiczny, z którego nie można było wynieść piwa w plastikowym kubku czy jedzenia - dzięki temu nikt nie został oblany podczas muzycznego szaleństwa. Z tej strony wielki ukłon w stronę organizatorów, że pomyśleli o takim rozwiązaniu i go przestrzegali - przyznam, panowie ochroniarze mieli wiele pracy... Każdy z barmanów przy swoim stanowisku miał kubek na napiwki. Wiecie, który z pewnością uzbierał najwięcej? Ten z karteczką: Zbieram na Tomorrowland 2014 - miał nawet jakieś banknoty, reszta mogła co najwyżej liczyć na drobniaki.
Gdy usłyszałam zapowiedź: Dimitri Vegas & Like Mike, nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę, że za chwilę ich zobaczę "na żywo". Oczywiście nie mogli się zwyczajnie pojawić na scenie, krótkie intro wprowadziło wszystkich klimat.. a za chwilę Mike biegał z butelką Soplicowej wśród publiczności (stwierdzam, że już nie lubię, haaa). Biła od nich taka energia, ludzie po prostu szaleli! Nie da się tego opisać słowami, poza tym też nie każdy zrozumie, gdyż nie odpowiadają mu takie klimaty... ale w tamtym momencie byłam po prostu szczęśliwa. Jak zawsze podczas takich eventów jest champagne shower... teraz jedna z butelek stoi w moim pokoju! Czyli jakieś trofea mam... i postanowienie. Nie ma opcji, abym po tym koncercie nie pojechała kiedyś na Tomorrowland. Kolejny cel do zrealizowania, lubię to!
Podróż busem jak najbardziej udana, cały czas towarzyszyły nam nuty z TL, które miały nas wprawić w nastrój... każdy z nas nie mógł się doczekać wielkiego show! Kolega nagrywał filmiki, planując zmontować nieoficjalne after movie. Tak więc czasem obracając się natrafiałam wprost na jego iPhone'a, takie tam z zaskoczenia - najlepiej! Po drodze oczywiście musiało być kilka postojów, obowiązkowo McDonald's! Gdy wreszcie dotarliśmy do celu (ok. 17), dowiedziałam się, że razem z nami podróżuje... jedna DJka, która także będzie występować! Przyznam szczerze, że byłam pozytywnie zaskoczona, jedyna kobieta wśród tak zacnego grona.
Mimo iż już znaleźliśmy się na terenie imprezy, musieliśmy wrócić do bramek i czekać na ich otwarcie (niecałą godzinkę). Póki co tłumów nie było (główne gwiazdy występowały dopiero o 00:30), więc na spokojnie zostały sprawdzone bilety, torby... dopiero później wpuszczali na festiwal. Trochę mnie zasmucili,
gdy dowiedziałam się, że nie ma przygotowanych żadnych opasek, które otrzymuje się praktycznie na każdym evencie. W tamtym roku na Orange Warsaw Festiwal zaszaleli i rozdawali wykonane z materiału, na bogato. Cóż, należało ten fakt przeboleć, szybko o nim zapomnieć i skupić się na dobrej imprezie. Artystów można było podziwiać na dwóch scenach - jedna była chyba z cztery razy większa. Z pewnością dużą popularnością cieszyło się stoisko, gdzie za wypełnienie ankiety można było za darmo otrzymać wybraną paczkę West'ów. Gdzie haczyk? Wpisując swoje dane wyrażałeś zgodę na dodanie do jakieś bazy, otrzymywanie maili, telefonów i innych.
Z godziny na godzinę przybywało więcej osób, każdy chciał zająć jak najlepsze miejsce jeszcze przed występem head liner'ów. W organizacji podobało mi się to, że był osobny ogródek gastronomiczny, z którego nie można było wynieść piwa w plastikowym kubku czy jedzenia - dzięki temu nikt nie został oblany podczas muzycznego szaleństwa. Z tej strony wielki ukłon w stronę organizatorów, że pomyśleli o takim rozwiązaniu i go przestrzegali - przyznam, panowie ochroniarze mieli wiele pracy... Każdy z barmanów przy swoim stanowisku miał kubek na napiwki. Wiecie, który z pewnością uzbierał najwięcej? Ten z karteczką: Zbieram na Tomorrowland 2014 - miał nawet jakieś banknoty, reszta mogła co najwyżej liczyć na drobniaki.
Gdy usłyszałam zapowiedź: Dimitri Vegas & Like Mike, nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę, że za chwilę ich zobaczę "na żywo". Oczywiście nie mogli się zwyczajnie pojawić na scenie, krótkie intro wprowadziło wszystkich klimat.. a za chwilę Mike biegał z butelką Soplicowej wśród publiczności (stwierdzam, że już nie lubię, haaa). Biła od nich taka energia, ludzie po prostu szaleli! Nie da się tego opisać słowami, poza tym też nie każdy zrozumie, gdyż nie odpowiadają mu takie klimaty... ale w tamtym momencie byłam po prostu szczęśliwa. Jak zawsze podczas takich eventów jest champagne shower... teraz jedna z butelek stoi w moim pokoju! Czyli jakieś trofea mam... i postanowienie. Nie ma opcji, abym po tym koncercie nie pojechała kiedyś na Tomorrowland. Kolejny cel do zrealizowania, lubię to!
THANK YOU FOR THE MADNESS!
nigdy nie byłam na tak dużym koncercie, a szkoda xd
OdpowiedzUsuńcieszę sie, że świetnie spędziłaś czas :)
OdpowiedzUsuńhttp://coeursdefoxes.blogspot.com/
♥
grubo! i tyle na ten temat :)
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńnawet nie wiesz, jak wielka ochote mam na jakis dobry koncert! :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie i na Wielkie Zjazd Bloggerów 2013, który odbędzie się w Poznaniu. Będę wdzięczny za udostępnienie wydarzenia. Więcej szczegółów:
OdpowiedzUsuńwww.jakub-urbanski.blogspot.com
Bardzo fajne zdjęcia !<3
OdpowiedzUsuńUdany koncert z tego co widzę !;d
Pozdrawiam xoxo
Też lubię chodzić na koncerty ;)
OdpowiedzUsuńPierwsze zdjęcie rewela, nigdy nie byłam na tak dużym koncercie.
OdpowiedzUsuńWow, już po zdjęciach widać, że dobra zabawa, chciałabym się znaleźć teraz na takim dużym koncercie T-T"
OdpowiedzUsuńhttp://supcarolyn.blogspot.com
Musiało być fajnie. :D
OdpowiedzUsuńObserwujemy? Jeśli tak to zrób to pierwsza i poinformuj mnie o tym w komentarzu.
lilianka-blog.blogspot.com
Follow my blog with Bloglovin
To prawda co napisałaś, dziękuję, że wyraziłaś swoje zdanie. Oczywiście je podzielam, szkoda, że ten świat zmienia się w złym kierunku.. Kiedyś ważniejsze były rzeczy duchowe, można powiedzieć, rodzina, miłość i pomoc, teraz dążymy do rzeczy materialnych, chociaż chyba często zapominamy, że tego do grobu nie weźmiemy. Ale niestety możemy tylko pogadać.. Bo chciał nie chciał, nie zmienimy tego dziecinnego patrzenia na świat innych osób.
OdpowiedzUsuńDziękuję, blond już jest na moich włosach (może nie taki czysty, bo końcówki ciemniejsze, ale mi się podoba!) Kto nie ryzykuje ten nie ma, haha!
Pozdrawiam i życze miłego weekendu! :)
Aaa co do notki.. kurde, super że spełniasz marzenia, bo taki koncert to naprawdę fajne przeżycie które zostaje w nas na zawsze..! Oby tak zawsze było, cieszę się, że się dobrze bawiłaś! :) Z WIELKĄ CHĘCIĄ DODAJE DO OBSERWOWANYCH!! :)
UsuńNa pewno nie zapomniane wrażenia :-)
OdpowiedzUsuńthx bardzo:)
OdpowiedzUsuńmeybe follow;)?
Zazdroszczę też bym chciała pojechać na jakiś koncert ;] Obserwujemy ?
OdpowiedzUsuńkoncerty mm odprężają ;D
OdpowiedzUsuń