Wreszcie znalazłam trochę czasu, aby obejrzeć ten film. I z pewnością nie były to zmarnowane minuty. Nie podchodziłam do tej produkcji sceptycznie, tylko dlatego, że grał w nim "zmierzchowy Edward" i "legalna blondynka". Nie należy mieć uprzedzeń wynikających z zagrania innych ról przez danego aktora. Cóż, niektórzy tego nie pojmują i na wstępie skreślają Wodę dla słoni przez obsadę. Pogratulować...
Historia jest niecodzienna. Owszem, znajdują się w niej popularne wątki, ale cała otoczka sprawia wrażenie... magicznej. Jacob Jankowski ma polskie korzenie i studiuje weterynarię na Cornwell. Niestety, zaraz po rozpoczęciu ostatniego egzaminu, spada na niego hiobowa wieść i nie jest w stanie kontynuować edukacji. Jego rodzice mieli wypadek i nie żyją. Chłopak zostaje bez pieniędzy i dachu nad głową. Postanawia wyruszyć do Albanii, aby znaleźć pracę. Nigdy tam nie dociera. W trakcie podróży wskakuje do pociągu cyrku Braci Benzinich.
Zostaje weterynarzem, dba o zwierzęta, nawiązuje przyjaźnie. Pewnego dnia właściciel cyrku zakupuje słonia, który na początku jest trochę... niesforny. Cały sekret tkwi w tym, że reaguje tylko na polecenia wydawane w języku polskim. Podczas treningów lepiej poznaje Marlenę (gwiazda przedstawienia oraz żona szefa). Pojawia się między nimi uczucie, które starają się stłumić. On jeszcze nie wie, że od tego momentu całe jego życie się zmieni...
Nie jestem fanką filmów romantycznych, ale ten przypadł mi do gustu. Nie ma tu żadnych tandetnych zagrań z amerykańskich komedii, przesadyzmu czy nudy. Temat zgrabnie ujęty, widz do końca nie wie jak wszystko się potoczy. Warto zwrócić uwagę na widoki, które są świetne, kostiumy idealnie dobrane, wszystko jest miłe dla oka. Podoba mi się fragment recenzji z portalu filmweb:
Reżyser Francais Lawrence stworzył przepiękne widowisko, nieskazitelne w każdym calu. Wszystkie kadry to małe dzieła sztuki. Jest to zasługa operatora, scenografów, charakteryzatorów i kostiumologów. Oglądając film, ma się wrażenie, że oto na naszych oczach ożywa magia starego kina, kiedy widzów wprawiały w osłupienie ruchome obrazy. Za sprawą "Wody dla słoni" możemy poczuć choć część tamtego zachwytu.
Oczywiście najwięcej rozgłosu film ten zyskał dzięki narodowości głównego bohatera i tym samym wykorzystaniu polskiego języka. Powiem tak: tragedii ani szału nie ma. Widać, że się starali, ale jednak własnego akcentu nie da się do końca wyrzucić, a już z pewnością nie w parę tygodni. Poza tym film miał być hitem głównie w Stanach, więc kto by się przejmować, że widzowie z Polski mogą mieć jakieś "ale"?
Film polecam na chłodne wieczory. Każdemu powinien przypaść do gustu, gdyż nie bazuje tylko na jednym wątku. Bardziej wrażliwym radzę się zaopatrzyć w chusteczki, a innym w kubek gorącej herbaty. Po seansie byłam w stanie powiedzieć tylko: Wow. A następnie: Ja chcę więcej! Film się wyróżnia, gdyż pomimo braku efektów specjalnych, 3D i innych współczesnych bajerów zachwyca. I tyle w temacie.
Ocena: 10/10
Może obejrzę w wolnym czasie, bo zapowiada się ciekawie.
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga
o tańcu i życiu prywatnym:
www.jakub-urbanski.blogspot.com
Muszę to obejrzeć ;)
OdpowiedzUsuńChciałam na niego iść do kina, ale nie wypaliło ;>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję za komentarz, + obserwuję ;)
Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że koniecznie muszę ten film obejrzeć, jak tylko znajdę czas. Z Pattinsonem oglądałam "Remember me" i byłam mile zaskoczona, zgadzam się z tym co napisałaś o skreślaniu filmu ze względu na wcześniejsze role aktorów w nim grających.
OdpowiedzUsuńTeż słyszałam, że bardzo fajny film ;)
OdpowiedzUsuń` Właśnie mało co osób wypowiadało się na temat tego filmu. Po twojej recenzji mam ochotę go obejrzeć ! :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie , w wolnej chwili. :D
oo widzę, że ktoś również obejrzał ten film :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam go :D Uwielbiam Roberta P. :D
Ja także oglądam filmy po angielsku i nauczyłam się ze słuchu kilku zwrotów, ale przecież nigdy nie zaszkodzi zrobić coś więcej :))
Nie lubię bajerów typu 3D i innych takich. Strasznie mnie to rozprasza i jeśli mam wybór to wybieram opcję filmu bez tych niepotrzebnych ulepszaczy.
OdpowiedzUsuń"Wodę dla słoni" widziałam jakiś czas temu. I choć nie trawię "Zmierzchu" i sztywnego aktorstwa w nim, muszę napisać, że Robert zagrał tu naprawdę przyzwoicie. Nie miał jednej miny przez cały film ;D i na pewno wolę go oglądać przy boku "legalnej blondynki" niż Belli.
A! I te kolory, w jakich nakręcony został film - bajka!
Uwielbiam go! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, denzee.blogspot.com
Kupiłam ten film i dwa tygodnie temu oglądałam w sobotę a zrobiłam sobie powtórkę w niedziele. Bardzo ale to Bardzo mi się podobał :P
OdpowiedzUsuńu mnie NN
Może go obejrzę ;)) Bo na razie nie mam czasu na nic ;D Zapraszam do siebie +Obserwuję ;) Liczę na to samo ;P
OdpowiedzUsuńMnie także ta produkcja się podobała i byłam jedną z tych osób, którzy zaopatrzyli się w chusteczki. ^^
OdpowiedzUsuńja o obejrzenia tego filmu przekonałam się po przeczytaniu recenzji. Obejrzałam.
OdpowiedzUsuńRaczej nie jest to mój gust filmów.. :)
Fajny blog :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
Te "inne" osoby nie są nieważne, ale to taki... nie wiem jak to inaczej określić- sztuczny tłum wokół naszej osoby. Wydaje nam się, że jesteśmy w tłumie, a tak naprawdę jesteśmy sami, samotni.
OdpowiedzUsuńJasne, że takie płytkie znajomości też się przydają (choćby po to, żeby zapełnić sobie pustkę w przerwie między zajęciami).
W tym skreślaniu filmu ze względu na Pattinsona swój udział mają również różne strony internetowe. Zawsze kiedy czytałam o tym filmie od razu rzucało się w oczy "filmowy Edward Cullen" "aktor znany z roli wampira Edwarda"... Bo tak naprawdę to przyciąga... Może nie przyciągnie mnie albo starszej widowni, ale przyciągnie fanki Zmierzchu, których jest naprawdę bardzo dużo. I wtedy są większe zyski z filmu. Podoba mi się to, że gra Polaka. Sam film chciałabym obejrzeć jeśli znajdę czas. Widziałam fragmenty kiedy mówi po polsku. Zabójcze :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFilm juz od początku mnie wciągnął, końcówka moim zdaniem pobiła całą resztę
OdpowiedzUsuńw końcu jakiś dobry film gdzie nie tylko liczy sie miłość
wróciłam <33
OdpowiedzUsuńOo, nie słyszałam nigdy o tym filmie chyba też obejrzę :-D. Zapraszam :-)
OdpowiedzUsuńsłyszałam filmie, wiem że książka jest bardzo dobra :)
OdpowiedzUsuńsłyszałam co nieco o tym filmie, ale znając siebie raczej nie obejrzę, bo nie lubię tego typu filmów :)
OdpowiedzUsuńJa zamierzam się do obejrzenia tego filmu:) Mam nadzieję, że mnie również tak zachwyci jak ciebie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Zgadzam się z twoją recenzją w 100%! Oglądałam ten film jak wyszedł do kin, jest spektakularny. Co prawda przy scenie z biciem słonia przewinęłam film do przodu, ale wszystko grane jest tak realnie... No szczerze, to ja Pattinsona nie zrozumiałam jak mówił po polsku :D
OdpowiedzUsuńA co do Reese - jest wspaniałą aktorką i naprawdę potrafi grać, co udowadnia w różnorodnych filmach. Pamiętam, że na gali MTV Movie Awards Reese dostała nagrodę Genereation Actress i między innymi przed wręczeniem nagrody mówili o niej różni aktorzy i w pamięć weszło mi to, że Pattinson śmiał się, że swój debiut miał z nią-grał jej syna, a teraz weszła Woda dla Słoni i gra jej kochanka... coś jest nie tak :D
Co sądzisz o nowym teledysku RiRi?
Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie, gdyż pojawiła się u mnie nowa notka.
Pozdrawiam,
xoxo
Dżesa.
Słyszałam o filmie kilkakrotnie, zbierał on pochlebne recenzje moich znajomych i chciałam go obejrzeć. Po Twojej opinii spróbuję go zobaczyć ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy nie spodziewałam się niczego przełomowego, ale widzę, że warto obejrzeć tę produkcję. Ostatnio przyłapałam się na tym, że w smutnych momentach (czy to książki, filmu czy też serialu) się wzruszam i jestem w stanie płakać przez dobrych kilka minut :)